Po Eucharystii na piekarskim wzgórzu odbyła się godzina ewangelizacyjna, w czasie której czterech członków wspólnoty Galilea podzieliło się swoim świadectwem.
Godzina ewangelizacyjna rozpoczęła się od słowa ks. Bogdana Kani z Wydziału Duszpasterstwa Kurii Metropolitalnej w Katowicach. Zauważył on, że tegoroczna pielgrzymka nadal trwa i ten czas również służy temu, aby spotkać się z Jezusem i drugim człowiekiem. – Każdy z nas jest w jakimś sensie pielgrzymem. Bez względu na to czy przybywasz tu na rowerze, samochodem, czy autokarem – jesteś pielgrzymem. Ważne jednak, żeby znać cel tej pielgrzymki. Niech czas godziny ewangelizacyjnej pomoże nam na nowo odkryć drogę, po której zdążamy – rozpoczął modlitewne spotkanie ks. Kania.
Słowo do pielgrzymów wygłosił także ks. Adrian Chojnicki, wikariusz parafii NSPJ w Świętochłowicach-Piaśnikach. Zwrócił uwagę, że niedzielna pielgrzymka to okazja, aby wrócić z Piekar napełnionym Bożą miłością. Zgromadzonych mężczyzn zaprosił do szczególnego nawiązania więzi z Duchem Świętym – tym, który ożywia i oświeca serce człowieka. – Kiedy popatrzymy na słowo Boże, to mówi ono o tym, że kiedy zostaniemy napełnieni Duchem Świętym, to On nas wszystkiego nauczy. To On jest tym, który wlewa pokój w nasze serce. To On jest tym, który przemienia – mówił ks. Chojnicki. – Bardzo mocno zapraszam was do przyjaźni z Nim – dodał.
Na piekarskiej kalwarii czterej mężczyźni Arkadiusz, Roman, Krzysztof i Marek ze wspólnoty Galilea wygłosili również świadectwa. Arek i Roman wyznali, że trwali w nałogu tytoniowym. Arkadiusz opowiedział, że właśnie na kalwarii piekarskiej został z niego uwolniony. Aby kupić papierosy, był zdolny wydać ostatnie pieniądze. – Kiedyś powiedziałem sobie: „Nie, dość, nie chcę!”. Pomyślałem, że to nie pasuje do ucznia Jezusa, który został powołany – wspominał Arkadiusz. Oddanie swojej słabości Jezusowi sprawiło, że skutecznie zerwał z nałogiem.
Swoim doświadczeniem Bożego działania podzielił się również Krzysztof, który kilka lat temu ciężko zachorował. Wtedy swoimi modlitwami wspierali go członkowie wspólnoty. On sam również powierzył się Panu Bogu i ta decyzja pozwoliła na pełne odzyskanie zdrowia, które wówczas – myśląc po ludzku – wydawało się zdaniem lekarzy niemożliwe.
O działaniu Boga opowiedział też Marek, który w swojej codzienności oddaje wszystkie sprawy Jezusowi. – Jeśli masz przed sobą ciężkie doświadczenie, z czymś się zmagasz, nie potrafisz przez coś przejść, bo gdzieś się zatrzymałeś – oddaj to wszystko Jezusowi. On to wszystko rozwiąże – dzielił się Marek.