Mieszkańcy, władze samorządowe i wojewódzkie oraz parlamentarzyści, uczniowie szkół i harcerze uczcili ofiary tragicznych wydarzeń z 1945 roku. Ku ich pamięci odsłonięto także pamiątkową tablicę na fasadzie rudzkiego magistratu.
Rocznicowe obchody rozpoczęły się od marszu milczenia. Miał on nietypową formę, bo rozpoczął się w dwóch miejscach. W pochodzie, który wyruszył ze skrzyżowania ulic Niedurnego i Czarnoleśnej, niesiona była flaga w barwach Śląska, z kolei sprzed huty Pokój mieszkańcy szli z flagą Polski. Oba marsze spotkały się na pl. św. Jana Pawła II, gdzie przed Urzędem Miasta odegrano hejnał Rudy Śląskiej oraz odśpiewano hymn państwowy i uroczyście wciągnięto polską flagę na maszt.
Asystę honorową podczas uroczystości pełniła 13 Śląska Brygada Obrony Terytorialnej. Udział w sobotnich obchodach wzięli m.in. władze Rudy Śląskiej, samorządowcy okolicznych miast, przedstawiciele władz wojewódzkich i śląscy parlamentarzyści. Na rudzkim rynku obecni byli mieszkańcy Rudy Śląskiej, Świętochłowic, Bytomia oraz przedstawiciele organizacji pozarządowych, harcerze, uczniowie rudzkich szkół i poczty sztandarowe.
Okolicznościowe przemówienie wygłosił Michał Pierończyk, prezydent Rudy Śląskiej, w którym wskazał, że także historia jego rodziny łączy się z tragicznymi wydarzeniami z 1945 roku. - Spotykamy się właśnie w tym miejscu, by uczcić rocznicę wydarzeń, które na zawsze odcisnęły piętno na kilku pokoleniach Górnoślązaków. To jedno z najbardziej bolesnych doświadczeń w historii naszego regionu, które przez lata było przemilczane, ukrywane, a wręcz groźbą wypierane z pamięci. W styczniu 1945 r., gdy przez Górny Śląsk przetaczał się front II wojny światowej, tysiące naszych przodków - Ślązaków, Polaków, Niemców - zostało bez sądu aresztowanych, deportowanych, wywiezionych do sowieckich łagrów. Wielu z nich nigdy nie wróciło do domu. Zginęli w nieludzkich warunkach, z dala od rodzin, od ojczystej ziemi - przypomniał prezydent.
Z terenu dzisiejszej Rudy Śląskiej na Wschód trafiło ponad 400 osób. Jednak liczba wszystkich ofiar Tragedii Górnośląskiej jest dużo większa, jeśli weźmie się pod uwagę również rodziny wywiezionych do obozów, które w niepewności oczekiwały na powrót swoich mężów, ojców, synów. - Dzisiejsza uroczystość to nie tylko hołd złożony ofiarom, to także przypomnienie, że pamięć jest fundamentem naszej tożsamości - zauważył M. Pierończyk.
W czasie uroczystości głos zabrał również Michał Kopański, II wicewojewoda śląski, który mówił, że wspominane wydarzenia z 1945 r. są bolesną częścią historii wielu śląskich rodzin, także tych osób, które pojawiły się w sobotni wieczór w rudzkiej dzielnicy Nowy Bytom. - Trauma, którą wiele rodzin w tym regionie niesie przez lata, jest też w pewnym sensie ofiarą, którą nadal niesiemy na swoich barkach - powiedział wicewojewoda.
Po przemówieniach odsłonięto pamiątkową tablicę, która umieszczona została na ścianie rudzkiego Urzędu Miasta. Miejsce jej lokalizacji nie jest przypadkowe, ponieważ budynek rudzkiego magistratu jest świadkiem tragedii Ślązaków. W tym gmachu bezpodstawnie i niesprawiedliwie aresztowane ofiary sowieckiego systemu były przetrzymywane w 1945 roku.
Po złożeniu kwiatów przez przybyłe delegacje odczytano Apel Poległych, a następnie młodzi artyści teatru Pierro z II LO im. G. Morcinka w Rudzie Śląskiej przedstawili etiudy teatralne. W krótkich, symbolicznych scenach ukazali oni dramat aresztowanych i wywożonych na przymusowe roboty Ślązaków oraz pozostających w niepewności o dalszych los ich rodzin.