Bp Marek Szkudło przewodniczył Mszy św. w 80. rocznicę wydarzenia. W homilii podkreślił, że tragiczne doświadczenia Górnoślązaków z 1945 roku pomagają zrozumieć znaczenie Bożego prawa.
Biskup Szkudło przywołał słowa psalmisty, który wychwala doskonałość prawa Bożego. Podkreślił, że podobnie jak w historii narodu wybranego, zamknięcie się na zawartą w nim mądrość prowadzi do wewnętrznej niewoli i zagubienia. – Tak to już jest z niewolą, że bywa pouczająca. Trzeba z niej wyciągać wnioski. Nie wolno jednak na nią się zgadzać. Bo człowiek, któremu w niewoli zaczyna być dobrze, przestaje żyć naprawdę. Człowiek, którego krzywdzi się, negując jego prawo do wolności, jest równocześnie skrzywdzony odebraniem mu prawa do życia. Nawet, jeżeli tego nie wie. Zawsze tak jest, gdy bezbożny system chce człowieka zniewolić – zaznaczył.
Kaznodzieja przypomniał tragiczne wydarzenia określane Tragedią Górnośląską. – Kiedy w styczniu 1945 roku armia sowiecka wkroczyła na Górny Śląsk zaczęły się morderstwa, rabunki i gwałty, kradzież wyposażenia zakładów przemysłowych, wysiedlenia, a przede wszystkim wywożenie, uprowadzanie czy wręcz kradzież ludzi. Wywożono ich do przymusowej pracy m.in. w kopalniach Związku Sowieckiego. Internowanie i deportacja mężczyzn w wieku od 17 do 50 lat trwały od lutego do przełomu kwietnia i maja 1945 roku Wywożonych okłamywano. Mówiono im, że przez krótki czas będą pracować na zapleczu frontu. Ofiarami tej operacji było prawie 50 tysięcy mężczyzn i w konsekwencji ich rodzin. Pozbawiono je na kilka lat, albo na zawsze opieki jedynego żywiciela. Ponad 25 proc. deportowanych już nie wróciło. Ci, którzy przeżyli, wracali od połowy 1945 roku do przełomu lat 1949-1950 – mówił.
Administrator archidiecezji katowickiej wspomniał, że wielu wywiezionych do Związku Sowieckiego straciło życie, ale byli wśród nich też tacy, których uznano za zmarłych. Dochodzili potem swojego prawa do uznania ich za żywych. Bp Szkudło zwrócił uwagę, że oprawcy, którzy wkroczyli na Górny Śląsk w 1945 roku kierowali się nieludzką ideologią niszcząc najbardziej podstawowe wartości. – Gdy wyzwoliciel staje się oprawcą, wartości takie, jak solidarność i uczciwość przestają istnieć. Gdy jednak oprawca na dodatek twierdzi, że jest dobroczyńcą, rzecz staje się diabelska. Dokładnie to samo zrobił w Raju, o którym była tu już dzisiaj mowa, ukryty pod postacią węża odwieczny nieprzyjaciel Boga. I odwieczny nieprzyjaciel człowieka. To od tamtego momentu ślepniemy na prawo Boże, a nasze serca potrzebują pokrzepienia – stwierdził.
Kończąc zaapelował o respektowanie Bożego prawa. – Niech ta dzisiejsza uroczystość będzie dla nas przypomnieniem, że to „Prawo Pańskie jest doskonałe i pokrzepia duszę, że świadectwo Pana jest pewne, nierozważnego uczy mądrości. Jego słuszne nakazy radują serce, jaśnieje przykazanie Pana i olśniewa oczy” (Ps 19,8-9). Nie dajmy sobie tego blasku odebrać – zakończył.
We Mszy św. uczestniczyli także abp senior Wiktor Skworc oraz bp Andrzej Iwanecki, biskup pomocniczy diecezji gliwickiej. Obecni byli przedstawiciele władz państwowych, samorządowych, parlamentarzyści oraz służby mundurowe. Tragedia Górnośląska to trwające od stycznia do maja 1945 roku represje władzy komunistycznej. Rozpoczęły się wraz z wkroczeniem Armii Czerwonej na Górny Śląsk, który był pierwszym przystankiem za dawną granicą Rzeszy Niemieckiej. W tym czasie dochodziło do masowych morderstw na ludności cywilnej, gwałtów, kradzieży i niszczenia mienia. Szacuje się, że na przymusowe roboty do Związku Sowieckiego, głównie do Donbasu, ale także w okolice Karagandy w Kazachstanie, deportowano ok. 50 tys. osób. Wielu mieszkańców było także więzionych lub internowanych w obozach pracy, takich jak obóz w Świętochłowicach-Zgodzie. Przez kolejne dziesięciolecia władze komunistyczne, wykorzystując aparat bezpieczeństwa, cenzurowały te wydarzenia. Zaczęto o nich mówić w przestrzeni publicznej po zmianie ustrojowej w 1989 roku.