Grono sympatyków twórczości ks. prof. Jerzego Szymika zgromadziło się w auli Wydziału Teologicznego UŚ na spotkaniu autorskim wokół książki "Wiersze zebrane", która jest owocem jego ponad 40-letniej twórczości poetyckiej.
Wieczór, zgodnie z życzeniem księdza Jerzego, był dedykowany abp. Damianowi Zimoniowi, który 25 października br. obchodził swoje 90. urodziny. Ku zaskoczeniu zgromadzonych pojawiły się jedynie dwa teksty z tomu „Wiersze zebrane”. Kilkanaście wierszy, które odczytał poeta, pochodzi z zapowiedzianego, nowego tomu „Król Dawid”. – Przyniosłem ze sobą gotową książkę, która się jeszcze nie ukazała. Chciałbym do niej zaglądać od czasu do czasu. (…) Chciałbym, aby pojawił się wśród nas element świeżości – zaznaczył na wstępie ks. Szymik.
Prowadzący spotkanie ks. Arkadiusz Wuwer, przyjaciel poety, stwierdził, że czytelnicy, którzy zapoznali się z jego ostatnim wierszem („Piosenka o końcu moich Katowic”) mogli przeczuwać, że stanowi on otwartą furtkę i domaga się kolejnych uzupełnień. Wiersz powstał na przełomie września i października 2023 roku, w czasie przeprowadzki z Katowic do rodzinnego Pszowa. To w nim ks. Szymik żegna się z miastem, stwierdzając, że „Było dobre wszystko, o nic nie mam żalu”.
Spotkanie, które uświetnił występ uczennic Państwowej Szkoły Muzycznej im. M. Karłowicza w Katowicach, zostało podzielone na trzy części, a towarzyszącym mu mottem był cytat z jednej z mów św. Augustyna: „Doszukując się przyczyn, nie znajdziesz nic innego, jak tylko łaskę Boga”.
Czasy
Pierwsza część spotkania miała ogniskować się wokół czasu przeszłego, minionych chwil, które odbijają się w kolejnych tomach poety. Jednak pierwszy z odczytanych wierszy z nieopublikowanego jeszcze tomu nadał nieco inny kierunek. To wiersz „Przygotowuję się do śmierci”:
„Dłużej smakuję chwile z poranną kawą, brewiarzem w dłoni, ręką na kierownicy. (…) Uważniej przypatruję się ptakom, liściom, znakom na niebie (…). Odpuszczam, usuwam się, osuwam po ścianie płaczu, burzonej kamień po kamieniu świątyni Ducha (…)".
Jak zaznaczył sam poeta, wiersz mówi o tym, co szczególnie ważne dla niego w obecnej chwili, choć pojawiające się dalej motywy znane są czytelnikom jego wierszy od lat. To fragmenty mówiące o miłości, która „włada mną jak dawnej”, wciąż toczonej walce o nadzieję, a także wezwanie z modlitwy Duszo Chrystusowa: „Wezwij mnie i każ mi przyjść do siebie”.
– Panem historii jest Chrystus. I zawsze wydawał mi się czymś niereligijnym taki rodzaj grzebania w swojej przeszłości, który dzieliłby te okresy na złote, czarne itd. Jestem głęboko przekonany, że Pan wie, co robi z człowiekiem, przez jakie ścieżki go prowadzi. (…) Jak spoglądam wstecz to widzę, że wszystko, co było ciemne i jasne układa się w spójną całość, która mnie doprowadziła do tego punktu, do tego wieczoru, do tego wspaniałego doświadczenia, że z mojej pracy dobrzy ludzie chcą czerpać jakieś światełko. Nic lepszego człowiekowi w życiu przydarzyć się nie może – podsumował tę część spotkania ks. Szymik poproszony o krótką refleksję dotyczącą minionych dekad.
Miejsca
W drugiej części wieczoru padło pytanie o mapę miejsc duchowych, które wpłynęły na powstanie poszczególnych tomów. Jednym z tych nieoczywistych, wskazanych przez ks. Jerzego, była sztuka, innym – rodzinny dom. – Benedykt XVI mówi, że sztuka jest człowiekowi absolutnie konieczna, ponieważ do wyrażenia tego kim jest, tego co czuje, tajemnicy życia, nie starcza narzędzi ściśle rozumowych. Potrzebny jest wylot ku tajemnicy, a to daje sztuka i piękno. Ten wieczór jest także o tym – zaznaczył.
Wszystkim tym, którzy opiekują się swoimi bliskimi w cierpieniu ks. Szymik zadedykował wiersz pt. „Insulina”, w którym odbija się jego osobiste doświadczenie opieki nad 93-letnią mamą Salomeą: „Podaję mamie insulinę jakbym podawał policzek do pocałunku lub talerzyk mokrych malin (…)”. Zachwyca zwykłość, a nawet przyziemność podawanych kolejno rzeczy: zupy, kompotu, tabletki, pampersów i koców. „Bez hormonu tarczycy człowiek nie przeżyje tygodnia, bez insuliny dwóch dni – tłumaczy lekarz. Bez miłości można żyć długo – dopowiada. Lecz nie wiadomo czy warto – wtrącam – żeby tego tak nie pozostawić (…)”. To także wiersz o tym, co aktualnie zajmuje poetę, który „wkłuwając się szuka miejsc najmniej bolesnych”, choć nieczęsto mu się to udaje. „Lecz dni płyną szczęśliwe po brzegi. Mama czyta, śpi, modli się. Żyje”.
Wśród innych duchowych miejsc znalazło się także duże miasto, a w nim, charakterystyczna w dotychczasowej twórczości obserwacja ludzi i ich zachowań. Stanowią one treść kolejnych wierszy, które znajdą się w tomie „Król Dawid”.
Ludzie
W ostatniej części spotkania uwaga zwróciła się ku człowiekowi, a motywem przewodnim była wdzięczność. Swoje miejsce znalazły tutaj osoby bliskie sercu poety, dzięki którym „Bóg mógł go do siebie pociągnąć i podarować powołanie kapłańskie”, choć dyskusja zawierała także liczne odniesienia do kondycji człowieka zanurzonego w ponowoczesności.
Interesujące było zwłaszcza podkreślenie roli „Kultury przykościelnej”. To pojęcie zaczerpnięte od przyjaciela poety, ks. Jana Sochonia. – [Kultura przykościelna] to świat, który wytwarza wokół siebie dobry farorz albo dobry wikary. Młodym ludziom jest tam dobrze, przychodzą sobie pograć we fusbal, przeczytać książkę, spotkać właściwych kumpli. To jest głęboka kultura osadzona na właściwych wartościach, absolutnie normalna, naturalna, na naszą miarę, naszej dzielnicy i naszego miasteczka. Wydaje mi się, że ta kultura przykościelna dała mi nieskończenie wiele – określił tę przestrzeń ks. Szymik.
Poeta zapowiedział także napisanie dzieła pt. „Tryptyk pszowski”. Trzynastozgłoskowiec ma nawiązywać do „Fausta” Goethego, „Pana Tadeusza” Mickiewicza i „Tryptyku Rzymskiego” Jana Pawła II. – Nie wiem, co z tej gry wyjdzie, bo jeszcze nie zacząłem – podsumował z charakterystycznym dla siebie spojrzeniem i zadziornym uśmiechem ks. Szymik.