Z Goczałkowic na Czarny Ląd

– Dobrze pamiętam mój pierwszy dzień w tym miejscu. Wysiadłam z samolotu, spojrzałam w niebo i pomyślałam: „Panie Boże, gdzie Ty mnie posłałeś?” – wspomina s. Estera, która od 16 lat posługuje w Demokratycznej Republice Konga.

Najpierw było oczywiście powołanie do życia zakonnego – opowiada. – Ono zaczęło się rodzić, kiedy byłam w szkole średniej. Lubiłam sport i muzykę, więc to naturalne, że chciałam w swoim dorosłym życiu wybrać któryś z tych kierunków. Ale dzisiaj myślę, że Pan Bóg ma jednak poczucie humoru. Rozeznając, w którą stronę powinnam pójść, zdałam sobie sprawę, że nie będą to moje życiowe drogi. On bowiem zapraszał mnie do czegoś innego. Od kilku lat miałam już kontakt z siostrami salwatoriankami. Za każdym razem, gdy się z nimi spotykałam, czułam się jak w domu. Siostry stwarzały atmosferę ciepła, serdeczności i otwartości. Nie zastanawiałam się więc długo i podjęłam decyzję, że chcę być jedną z nich – wspomina s. Estera.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..