Kobiety w pięknych strojach, mężczyźni w czarnych mundurach idący w uroczystym szyku i setki czcicieli Piekarskiej Matki. Pomimo chłodu i deszczu piekarska bazylika po brzegi wypełniła się wiernymi.
Uroczystości odpustowe w Piekarach Śląskich rozpoczęły się w kościele kalwaryjskim. Wyruszyła stamtąd uroczysta procesja, w której wzięli udział księża na czele z bp. Grzegorzem Olszowskim oraz licznie zebrani wierni. Nie zabrakło także górniczej orkiestry dętej oraz kobiet w tradycyjnych śląskich strojach ludowych. Po drodze do bazyliki odbyło się poświęcenie dwóch odrestaurowanych kaplic różańcowych. Aktu poświęcenia dokonał bp Olszowski.
Odpustowej Eucharystii przewodniczył arcybiskup senior Damian Zimoń. Po wspólnym odśpiewaniu Te Deum skierował do wiernych krótkie słowo na zakończenie. Zwrócił uwagę, że najlepszym rozwiązaniem na obecny kryzys oraz problemy, z którymi zmaga się Kościół w Polsce, jest nadzieja. – Spójrzmy na Azję, to właśnie tam Ojciec Święty Franciszek teraz pielgrzymuje. Zobaczcie, jak radośnie jest witany i przyjmowany. Kościół nie ogranicza się jedynie do naszej parafii, diecezji czy kraju. Na świecie jest mnóstwo znaków nadziei. Kryzys zawsze przeciwstawia się nadziei. „Nadzieja, która zawieść nie może, bo Miłość Boża rozlana jest w naszych sercach przez Ducha Świętego".
Arcybiskup senior podkreślił także, że Maryja jest Tą, która daje i umacnia nadzieję. – Jak mawiał pierwszy biskup diecezji katowickiej kard. August Hlond, Piekary są dla nas źródłem nadziei, są naszym oparciem. Przez tyle lat, właśnie tutaj, w tym miejscu dokonują się cuda. Oczywiście w innych miejsca także, ale dla nas, wiernych z diecezji katowickiej, to miejsce jest szczególne i bardzo bliskie. Radujmy się zwłaszcza dzisiaj, że mamy Matkę Bożą Piekarską – mówił.
Wyjątkowość piekarskiej bazyliki potwierdzają liczne świadectwa czcicieli i czcicielek Matki Bożej. Jedną z takich osób jest pani Justyna Grieger, która pełni także funkcję przewodniczki po piekarskiej świątyni i przylegającym do niej muzeum.
– Mieszkam tutaj od dziecka – wspomina – w pewnym momencie swojego życia stanęłam przed pewnym dylematem. Wraz z moją rodziną zastanawialiśmy się nad budową domu w innymi mieście oddalonym o ok. 40 km od Piekar. W pewnym momencie podczas modlitwy przyszła mi taka myśl: "Matko Boża, ja się od Ciebie nigdy nie wprowadzę". Te słowa stały się moim osobistym aktem zawierzania, który wypowiedziałam kilkanaście lat temu. I właśnie Matka Boża nas tutaj zatrzymała. Dla mnie bliskość tej bazyliki jest czymś naturalnym, przyzwyczaiłam się do tego, że jest blisko, że często obok niej przechodzę, że zawsze mogę tu wstąpić chociaż na moment. Właśnie to był najważniejszy argument, aby tutaj pozostać – podkreśla.
Pani Justyna przyznaje także, że głęboką relację z Maryją zaczęła budować już od dziecka. – Pamiętam, jak kobiety z naszej rodziny, a więc moja mama, babcia czy ciocie, bardzo dbały o gospodarcze aspekty piekarskiego kościoła. Jako dziecko często chodziłam razem z nimi, zazwyczaj nosiłam szczotki, bo były najlżejsze. Zawsze miałam wtedy przed oczami ten obraz Matki Bożej. Dzisiaj, z perspektywy dojrzałej kobiety i matki dorosłego syna, cały czas czuję odpowiedzialność za to miejsce. Tak jak Maryja na cudownym obrazie wskazuje ręką na swojego Syna, pokazując, że to On jest najważniejszy, tak i ja uczę się od Niej tej postawy. Moja relacja z Maryją to nie tylko troska o piekarską bazylikę. Ona realnie działa w moim życiu. Za każdym razem, gdy zawierzam jej swoje problemy czy cierpienia, Ona w przedziwny i wyjątkowy sposób troszczy się o mnie, ale nie tylko o mnie, bo przecież Maryja jest Matką każdego z nas. Bardzo się cieszę, że na naszej śląskiej ziemi jest takie miejsce, gdzie każdy może poczuć się jak w domu.