Nikt nie prowadzi statystyk, więc nie wiadomo, ile tak naprawdę piekielnych maszyn zjechało wczoraj do Katowic, a potem ruszyło na paradę ulicami miasta. Motocykliści z całej Polski zorganizowali zakończenie lata, wybierając obchodzącą urodziny stolicę województwa śląskiego.
Do katowickiej Fabryki Porcelany ściągali już przed południem. Główny plac szybko zapełniał się najróżniejszymi maszynami - od klasycznych harleyów, przez nowoczesne "japońce", po pamiętające wojnę motocykle z bocznymi przyczepami. Motory sportowe, miejskie, turystyczne, wyprawowe... Nakedy, choppery, cruisery, adventure... W głowie się kręciło - także od huku maszyn i zapachu spalin.
Niektóre zajmowały kawał placu, inne przyciągały wzrok... złotym lakierem.
Przy złotej maszynie ustawiała się kolejka chętnych do zdjęcia. Barbara Jaworska /Foto GośćByły i całkiem damskie wersje, jakby wycięte z filmu "Barbie".
Wersja sweet. Barbara Jaworska /Foto Gość- Nie prowadzimy statystyk, ale jeśli będzie takie zainteresowanie, jak w ubiegłym roku, to spodziewamy się i kilku tysięcy maszyn - mówi Marcin Sitko, współorganizator imprezy. - Już zjechało około tysiąca - opowiadał przed 12.00. - Ludzie są z całej Polski, z pytaniami przed imprezą dzwonili motocykliści i z Łodzi, i z Grudziądza, i z Bieszczad, i z Małopolski. Natomiast bardzo mnie cieszy, że niektórzy nie wstydzą się przyjeżdżać zwykłymi skuterkami. Kto wie, może za rok pojawią się na harleyach...
Ambasadorem i drugim organizatorem imprezy jest Sebastian Riedel, który sam jeździ na harleyu - trudno, żeby nie, skoro jego sławny ojciec napisał przebój "Harley mój", wykonując go przez lata z Dżemem. Na tych imprezach S. Riedel nie tylko śpiewa z zespołem Cree, ale także opowiada o swojej pasji i prezentuje własne maszyny, "w których lubi grzebać, a potem je sprzedaje, bo przecież nie chodzi o to, żeby złapać króliczka, tylko żeby go gonić" - jak opowiada o nim M. Sitko.
Sebastian Riedel nie tylko występował z zespołem Cree, ale był także jednym z głównych "sprawców zamieszania". Barbara Jaworska /Foto GośćDwa motocykle - złotą hondę goldwing 1800 i harleya - ma Janusz z Siewierza. Dziś przyjechał z żoną goldwingiem, a wczoraj "rozbijali się" na zlocie w Paprocanach.
Na katowickie imprezy przyjeżdża chętnie Włoch Franco. - Pochodzę z Turynu, ale w Polsce mieszkam od 1993 roku. Jeżdżę motocyklem marki Indian - mówi z dumą i prezentuje stosowną firmową koszulkę.
Turyńczyk Franco odnalazł się w polskiej społeczności motocyklowej. Barbara Jaworska /Foto GośćImprezie - oprócz wielkiej parady ryczących maszyn spod Fabryki Porcelany do Spodka i z powrotem - towarzyszyły koncerty (wspomnianego Sebastiana Riedla z zespołem Cree, Łukasza Łyczkowskiego z zespołem 5 Rano oraz Jarego Oddziału Zamkniętego).
Motocyklowe Zakończenie Lata Katowice 2024 - początek parady
Nie brakowało, oczywiście, stoisk z odzieżą i wszelkimi gadżetami dla motocyklistów.
Było też spotkanie z małżeństwem Hanną Zasadą i Jackiem Prowadziszem, którzy na motocyklach objechali niemal cały glob i przygotowali prezentację "Bałtyk-Himalaje", opowiadając o rocznej przygodzie "na siodełkach" po bezdrożach Turcji, Iranu, Pakistanu, Nepalu, Indii...
Małżeństwo objechało już 43 kraje (nie licząc Polski), właśnie przygotowuje się do kolejnej, rocznej podróży, która rozpocznie się już za kilka dni. Przy mikrofonie współorganizator dzisiejszej imprezy Marcin Sitko. Barbara Jaworska /Foto GośćMotocyklowe Zakończenie Lata zwieńczyła projekcja filmu "Wielka ucieczka" z 1963 r., w którym w role uciekających z niemieckiego obozu jenieckiego lotników wcielili się m.in.: Richard Attenborough, Steve McQueen, James Garner i Charles Bronson. Jedną z pamiętnych scen jest motocyklowy rajd S. McQueena...