Trzech prezbiterów wyświęconych przez bp. Herberta Bednorza 14 czerwca 1964 r. świętowało 60-lecie kapłaństwa. Za posługę księży Jana Grzesicy, Herberta Wójcika i Gerarda Nowińskiego dziękowano w kaplicy Domu św. Józefa w Katowicach.
Uroczystej Eucharystii 21 czerwca przewodniczył abp Adrian Galbas. W homilii nawiązał do powszechnego powołania do świętości, w które wpisane jest także każde szczegółowe powołanie. - Zawarliśmy z Panem Bogiem przymierze. Powiedzieliśmy: "Chcę być święty". Bóg też ze swojej strony mówi: "Chcę, byś był święty". Nasze pierwsze powołanie jest właśnie takie, a każde inne powołanie, rozpoznane i realizowane na ziemi, służy realizacji tego pierwszego, podstawowego przymierza z Bogiem, bycia z Nim, jedności z Nim. Na tym polega świętość - stwierdził. Dodał także, że próba realizacji powołania do kapłaństwa bez tego odniesienia jest "ponad ludzkie siły". - Jeśliby tak było, ono stanie się jakąś hybrydą, a często potworem, co niszczy tego, który je realizuje, i tych, wobec których jest ono spełniane - zaznaczył.
Metropolita katowicki podkreślił, że jubileusz kapłaństwa jest najpierw okazją do dziękczynienia za to pierwsze powołanie. - Bóg chce tego, abyście byli święci. Chciał tego nie tylko 60 lat temu. Święty Paweł mówi, że Bóg chciał tego przed założeniem świata, "stworzył nas, byśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem". To niezłomna obietnica. On zrobi wszystko, żeby tak było. Podziemna rzeka waszego istnienia, która była najpierw "pod ziemią", wyszła na zewnątrz w dniu waszego poczęcia, a potem w dniu waszego narodzenia. Wije się przez wszystkie lata waszego życia, w tym przez 60 lat waszego kapłaństwa. Czasem była jak Dunajec pod Krościenkiem - rwąca, pełna różnych meandrów, a czasem leniwa jak Narew pod Łomżą, ale to wciąż ta sama rzeka. W godzinie naszej śmierci wpadnie do wielkiego oceanu Bożej wieczności - podkreślił.
Przywołał wydarzenia, które miały istotny wpływ na ich posługę. - Ile "oblicz Kościoła" widzieliście przez te 60 lat? - pytał. - Przyjmując święcenia, byliście w Kościele, w którym toczył się sobór. Byliście świadkami wprowadzania soborowych reform w Polsce, a także skutków rewolucji obyczajowej 1968 r., wielkiego odpływu księży z kapłaństwa. Potrafiliście się temu oprzeć i wytrwać. Byliście świadkami wyboru kard. Karola Wojtyły na papieża i tego wszystkiego, co jest związane z jego wybitnym pontyfikatem. A potem, na lata waszego dojrzałego życia, przypadł pontyfikat Benedykta XVI, spokojny i teologiczny, teraz przeżywamy pontyfikat papieża Franciszka. Ile jest w tym życia! Ile różnych zmiennych! - akcentował.
Dziękował także za wytrwałość w powołaniu i budowanie Kościoła. - Dziękuję za to, że nie zdezerterowaliście, nie spanikowaliście i nie uciekliście. Nie ulegliście "kulturze chwili", o której mówił papież Benedykt XVI do księży. Jesteśmy wierni wielkim sprawom pod warunkiem, że one trwają chwilę. Jeżeli trwają dłużej niż chwilę, to mamy z tym problem, a jeżeli trwają całe życie - to ciężar nie do uniesienia. Jak łatwo, także jako księża, nudzimy się tym, co robimy. Jak szybko potrzebujemy "nowych strzałów": zmienić miejsce, zmienić szkołę, zmienić pracę. Tak wiele nas nudzi. Macie 60 lat od święceń i to jest pokazanie tego, że kultura chwili was nie zżarła, umieliście się jej przeciwstawić - mówił.
Nawiązując do odczytywanej w Kościele Ewangelii, wyjaśnił, na czym polega gromadzenie skarbów w niebie. - Są dwa banki - niebieski i ziemski. Na którym koncie mam dzisiaj więcej? Tragedią byłoby, gdybym w banku ziemskim miał fortunę, a w banku niebieskim debet. To, co zgromadziłem w banku ziemskim, jest zniszczalne. Albo zniszczą to mól i rdza, albo zniszczy to niedoskonałość tego świata, albo zniszczą to ludzie - stwierdził. Wyraził przekonanie, że dobra ziemskie nigdy nie nasycą ludzkich pragnień. - Im więcej będę miał, tym więcej będę chciał i tym częściej powiem, że to jest mało. To dotyczy nie tylko pieniędzy, ale każdego ziemskiego dobra, które jest tylko ziemskie, np. dbania o swoją pozycję, prestiż, władzę, gromadzenie kolejnych relacji dla siebie samego, a nie po to, by ludzie byli święci. To wszystko jest zniszczalne. Wszystko się skończy. Tak niewiele się do trumny zmieści... - zaznaczył. Wyjaśnił także, na czym polega "paradoks banku niebieskiego". - W niebieskim zostaje to, co rozdajesz. Im więcej rozdaliście na ziemi czasu, tym więcej macie tam; im więcej rozdaliście miłości, tym więcej macie tam; im więcej poświęciliście się tutaj, tym więcej macie tam; im mniej jesteście egoistami, tym więcej macie tam - wyliczał.
Jubilaci od lat cieszą się zasłużoną emeryturą. Najstarszy z nich jest ks. Grzesica, były prefekt Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego, wykładowca etyki i teologii moralnej. Na co dzień przebywa w Domu św. Józefa w Katowicach, podobnie jak ks. Wójcik. Trzeci jubilat - ks. Nowiński - jest emerytowanym proboszczem parafii MB Fatimskiej w Turzy Śląskiej i po osiągnięciu wieku emerytalnego zamieszkał na jej terenie.