Na co dzień posługują w szkołach, prowadzą przedszkole oraz placówkę opiekuńczo-wychowawczą. Tak jak ich patronka, św. Jadwiga Śląska, pragną obdarzać bezinteresowną miłością najsłabszych i wykluczonych.
Siostry ze zgromadzenia św. Jadwigi świętowały w sobotę 15 czerwca 100-lecie istnienia katowickiej prowincji. Obchody rozpoczęły się w kaplicy, która mieści się w głównym domu zakonnym przy ulicy ks. Leopolda Markiefki.
Na początku zgromadzonych przywitała s. Angelika Rypel, przełożona prowincjalna. - Chcemy wszystkim bardzo podziękować. Jesteśmy wdzięczne księżom biskupom i wszystkim kapłanom za pomoc i wsparcie w różnych trudnych sytuacjach, które przez te ostanie 100 lat doświadczaliśmy jako zgromadzanie. Dziękuję wszystkim naszym współpracownikom i dobrodziejom. Pragnę wyrazić głęboką wdzięczność wobec sióstr jadwiżanek, które swoją posługą przyczyniły się do wzrostu wiary i miłości w serach dzieci, młodzieży i dorosłych powierzonych waszej opiece. Niech dziedzictwo naszego założyciela, czcigodnego sługi Bożego ks. Roberta Spiske, przemówi również do współczesnego pokolenia. Niech stanie się ono wezwaniem do jedności w budowaniu dobra - powiedziała na wstępie.
Wśród gości obecna była także s. Szymona Nocoń, przełożona generalna. Po uroczystej inauguracji uczestnicy obchodów wysłuchali wykładu s. Rafaeli Adamuszek, który poświęcony był historii katowickiej prowincji.
Małe rzeczy, wielkie wspomnienia
Po wykładzie goście zostali zaproszeni do sali teatralnej. Wzięli udział w programie artystycznym przygotowanym przez podopiecznych placówki opiekuńczo-wychowawczej oraz przedszkolaków. Reżyserką spektaklu była s. Celina Kowalska. Gdy sala wypełniła się widzami, na scenie pojawili się mali tancerze z przedszkola św. Jadwigi w Katowicach - Bogucicach. Wykonali prosty układ choreograficzny, tańcząc z kolorowymi parasolami do wesołej piosenki. Pierwszy występ wprowadził pogodną i przyjazną atmosferę.
Po krótkiej przerwie rozpoczęła się druga część spektaklu, w nieco bardziej podniosłej atmosferze. Siostra Celina rozpoczęła czytanie poruszających świadectw byłych wychowanków placówki. Na scenie pojawiły się młode wokalistki, które po każdym odczytanym świadectwie śpiewały jedną piosenkę, która tematyką nawiązywała do odczytanych przed chwilą wspomnień. Świadectwa wzbudzały emocje. Nie brakowało momentów wesołych, można było też dostrzec wzruszenie i zadumę.
Oto jedno z tych wyjątkowych i poruszających wspomnień. „Jestem Natalia i mam 16 lat. Jest grudzień 1984 roku. To miesiąc, którego obecnie nie lubię najbardziej. Wszyscy cieszą się, ubierają choinki i obdarowują się prezentami. A ja nie. Chyba nie lubię świąt. Wiele dzieci wyjeżdża wtedy do swoich rodzin, a ja nie ma do kogo pojechać. A tak w ogóle, to wciąż coś mnie denerwuje. Buntuję się w sobie i złoszczę, że nie mogę mieć tak jak większość. Zwykłego domu i nawet marudzących o wszystko rodziców. Bo przecież z kimś trzeba się kłócić, mając te kilkanaście lat. Wigilia i wspólna wieczerza… Nie, nie chcę na to iść. Nie chcę w tym uczestniczyć tak jak wszyscy inni. To dla mnie nic nie znaczy i niech wszyscy to widzą. Wtedy jedna z sióstr zawołała mnie do siebie. Wysłuchała mojego żalu i złości. Wcale się tym nie zraziła. Spokojnie kazała mi usiąść. Wyjęła biały obrus ciastka i herbatę. Usiadła razem ze mną. Cierpliwie mnie wysłuchała, wytłumaczyła i otarła łzy. Właśnie wtedy poczułam znaczenie świąt Bożego Naradzenia. Nie tylko choinka, kolędy i prezenty. Święta są wtedy, gdy jesteśmy razem i nikt nie jest samotny. Gdy czuję, że ktoś mnie akceptuje. Każde kolejne święta były już inne. Pełne wzruszeń, śmiechu, prezentów i przede wszystkim troski o siebie nawzajem. To stało się moim najważniejszym wspomnieniem z dzieciństwa”.
Każdy jest powołany
Po zakończeniu części artystycznej goście udali się do bazyliki Matki Bożej Boguckiej. Wzięli udział w uroczystej Mszy św., której przewodniczył bp Grzegorz Olszowski. W swoim słowie zaznaczył, że świętując jubileusz nie można zapomnieć o dziękczynieniu. - W naszych sercach powinna zrodzić się wdzięczność. Można powiedzieć, że mamy tu do czynienia z prawdziwą sztafetą powołań. Tak wiele sióstr zostało włączonych w misję i charyzmat tego zgromadzenia. Tak wiele z nich przyczyniło się do wychowania dzieci i młodzieży w duchu naszej wiary. Bardzo dziękuję siostrom jadwiżankom za prowadzenie tak wielu placówek opiekuńczo-wychowawczych, szkół i przedszkoli - powiedział.
Następnie odwołał się do liturgii słowa, która przypadała na dzień sprawowania Eucharystii. Przywołał pierwsze czytanie i zawartą w nim scenę powołania proroka Elizeusza. - Ta scena zapowiada nam powołanie Apostołów przez Jezusa. Odnosi się także do powołania każdego z nas, bez wyjątków. Ten symboliczny gest, jakim było zarzucenie płaszcza można odczytać jako włączenie Elizeusza w misję Eliasza. Wymaga to od Elizeusza całkowitego poświęcenia się tej sprawie i dosłownego porzucenia wszystkiego, co łączyło się z dotychczasowym życiem. Uświadamiamy sobie, że każde powołanie jest darem od Boga, ale również niemałym zaskoczeniem. Elizeusz być może nie spodziewał się, że zostanie następcą proroka Eliasza - zaznaczył. Podkreślił także, że każde powołanie powinno łączyć w sobie trzy najważniejsze elementy: wdzięczność, oddanie się zadaniom do których wzywa Bóg oraz pokorną służbę.
Po zakończonej Eucharystii zaproszeni goście udali się w stronę domu zakonnego, aby zjeść wspólny posiłek i wziąć udział w dalszym radosnym świętowaniu.