Wskutek wstrząsu zginęło trzech górników. Do szpitali trafiło dziesięciu, w środę pod opieką lekarzy pozostawało siedmiu. - Życie żadnego z nich nie jest zagrożone - zapewnił Rajmund Horst, wiceprezes Polskiej Grupy Górniczej, do której należy kopalnia.
Wiceprezes R. Horst poinformował, że akcja ratownicza trwała ponad 24 godziny i zakończyła się w środę o godzinie 8.40 po przetransportowaniu ostatniego poszkodowanego. Udało się do niego dotrzeć ok. godz. 3.30 – wówczas została znaleziona jego lampa z pokrowcem (z urządzeniem umożliwiającym lokalizację). Przed godz. 4 ratownicy dokopali się do fragmentu ciała górnika. Udało się je uwolnić ok. godz. 7 Lekarz stwierdził zgon.
- Może być zastanawiający długi czas prowadzenia tej akcji, bo działaliśmy w bardzo ograniczonej strefie, na przestrzeni kilku, kilkunastu metrów od czoła przodka. Nie jest to bardzo rozległy rejon. Niemniej praktycznie każda akcja ratownicza, a szczególnie związana z zagrożeniami skojarzonymi - tutaj występowały zagrożenie tąpaniami oraz metanowe - determinuje nas do właściwego postępowania - powiedział wiceprezes PGG.
Przyznał, że jednym z elementów utrudniających akcję był napływ wody do zaciśniętego po wstrząsie wyrobiska. Innym było zapewnienie w nim właściwego przewietrzania. - W początkowej fazie akcji ratownicy wykonywali wszystkie czynności w aparatach ratowniczych. Dopiero w późniejszej fazie udało się doprowadzić wentylację do takiego stanu, że można było pracować bez użycia aparatów - tłumaczył Horst, dodając, że w akcji trzeba brać pod uwagę wiele elementów, jak stan sejsmiczności czy bieżąca kontrola wskaźników atmosfery.
Zapowiedział, że jeszcze w środę spotka się zespół ds. zagrożeń, w którym uczestniczyć będą naukowcy, eksperci i rzeczoznawcy. Ocenią one stan zagrożenia w tym rejonie. Zostanie też podjęta decyzja o wyznaczeniu terminu wizji lokalnej w miejscu zdarzenia, prawdopodobnie w czwartek lub piątek. - W najbliższym czasie dogłębnie analizowane będą przyczyny tego zdarzenia i wyciągane wnioski, co dalej; w jaki sposób prowadzić roboty górnicze, żeby z jednej strony zapewnić bezpieczeństwo, a z drugiej strony nie utracić złoża, które jest przewidziane do eksploatacji w tym rejonie - powiedział.