Wojewoda śląski i przedstawiciele służb poinformowali o postępach w opanowywaniu pożaru w Siemianowicach Śląskich. W monitorowaniu sytuacji związanej z zagrożeniem dla mieszkańców regionu pomagają specjalistyczne pojazdy badające zatrucie powietrza.
Na miejscu funkcjonuje specjalne laboratorium mobilne Państwowej Straży Pożarnej. - Ten samochód jeździł po Siemianowicach i sprawdzał stan powietrza, czy nie ma żadnych przekroczeń stężeń substancji niebezpiecznych. Takich przekroczeń nie stwierdzono - poinformował Marek Wójcik, wojewoda śląski. Dodatkowe wsparcie zapewnia specjalistyczna jednostka z Kędzierzyna-Koźla.
Służby planują stopniowe zwiększanie obszaru, na którym będzie kontrolowany stan jakości powietrza. - Prawidłowe wyniki odnotowywane obecnie nie oznaczają odwołania alertu RCB. Nadal zachęcamy, by pozostać w domach, zamknąć okna - podkreślił wojewoda. Alert o treści: "Uwaga! Pożar substancji chemicznych w Siemianowicach Śląskich. Nie zbliżaj się do miejsca pożaru. Jeśli możesz, zostań w domu i zamknij okna." otrzymali dzisiaj najpierw mieszkańcy Siemianowic, a później miast ościennych.
Pożar wybuchł ok. 9 na składowisku przy ul. Wyzwolenia (dzielnica Michałkowice). Unoszący się słup gęstego, ciemnego dymu jest dobrze widoczny w miastach ościennych. Nie ustalono dotąd, czym są płonące materiały - ekspertyzą zajmują się strażacy. Ten brak informacji utrudnia akcję gaśniczą. - Prowadzimy obecnie działania na czterech odcinkach bojowych. Zaangażowanych jest ponad 100 ratowników, 40 zastępów straży pożarnej. Dzięki naszym działaniom teren pożaru jest pomniejszany sukcesywnie. Metr po metrze posuwamy się do jego centrum. Mamy nadzieję, że uda się nam go szybko ugasić, ale te środki są niezidentyfikowane i ich palność w każdym momencie akcji jest dla nas zaskoczeniem - przyznał st. bryg. Wojciech Kruczek, Śląski Komendant Wojewódzki PSP.