W kaplicy panuje półmrok. Słychać śpiew kanonów, który co jakiś czas przerywany jest dłuższymi chwilami milczenia. W samym centrum znajduje się ikona przedstawiająca ukrzyżowanego Chrystusa. Zgromadzeni jednoczą się we wspólnej modlitwie.
To niepowtarzalne przeżycie, którego doświadczyli uczestnicy modlitewnego czuwania w duchu wspólnoty Taizé, zorganizowanego w kaplicy śląskiego seminarium. Okazją do spotkania był przyjazd barta Macieja, który jest członkiem tej wspólnoty. W ramach swojej wyprawy pod nazwą "Together" odwiedza różne chrześcijańskie grupy działające w naszym kraju.
Together, czyli Razem
Pierwszym punktem jego pielgrzymki były Katowice i działające tu Duszpasterstwo Młodzieży. Brat Maciej krótko opowiedział o genezie tego przedsięwzięcia - pomysł narodził się w ubiegłym roku. Była to wspólna inicjatywa naszego ówczesnego przeora brata Aloisa i papieża Franciszka. Najpierw pod hasłem "Together" odbyło się ekumeniczne czuwanie na placu św. Piotra, które otwierało Synod o synodalności. Wspólna modlitwa stała się tak silnym znakiem, że razem z braćmi postanowiliśmy kontynuować działania w tym duchu. W duchu bycia razem, bycia razem w drodze. Brat Matthew, nasz obecny przeor, napisał list na rok 2024, w którym podkreślił jak ważna jest jedność. W ramach mojej drogi Together chciałbym odwiedzić różne polskie wspólnoty młodzieżowe, które przyjeżdżają do Taizé oraz na Europejskie Spotkania Młodych. Pierwsze zaproszenie otrzymałem od ks. Łukasza Wieczorka i młodych z katowickiego Duszpasterstwa Młodzieży, dlatego właśnie tutaj zaczynam swoją podróż - mówił.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój
Modlitewne czuwanie w duchu Taizé składało się z kilku części: śpiewu kanonów, chwili milczenia, czytania fragmentu ewangelii, adoracji krzyża oraz rozważania, które przygotował i wygłosił brat Maciej. Rozpoczynając, krótko nakreślił historię wspólnoty - jest rok 1940. Do małej francuskiej wioski Taizé położonej około 100 km od granicy ze Szwajcarią dociera 25 letni Roger Schütz. Za niewielką kwotę postanawia kupić opuszczony i zrujnowany dom, który następnie odnawia. W tym domu Roger udzielał schronienia uchodźcom, w tym również Żydom uciekającym z okupowanej przez hitlerowców części Francji. Po pewnym czasie musiał uciekać do rodzinnej Szwajcarii, gdyż gestapo odkryło jego działalność. Tam dołącza do niego kilku współbraci i razem rozpoczynają życie wspólnotowe. Zaraz po zakończeniu okupacji brat Roger powrócił do Taizé, gdzie był świadkiem makabrycznej sceny. Kilka kobiet w akcie zemsty zamordowało hitlerowskiego żołnierza. Okazało się, że ten żołnierz pod mundurem miał koloratkę. Był katolickim księdzem. Właśnie wtedy bart Roger postanowił, że będzie nieść pomoc drugiemu człowiekowi, który cierpi, niezależnie od tego kim jest. i co wcześniej zrobił. Wraz ze swoimi współbraćmi wyruszył do obozu dla niemieckich jeńców wojennych, który był zlokalizowany nieopodal ich domu, aby im pomagać. Takie są początki naszej wspólnoty. Pomoc drugiemu człowiekowi jest wpisana w nasze DNA - opowiadał brat Maciej.
Następnie zaprosił do refleksji nad pojęciem pokoju i nad tymi jak żyć nim na co dzień. Przywołał słowa Jezusa, które wypowiedział do apostołów przed swoją męką "Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam”. A także po zmartwychwstaniu "Pokój wam”. Zaznaczył, że to właśnie Chrystus jest Tym, który niesie pokój. Podkreślił także, że chrześcijanie w swoim codziennym życiu powinni naśladować Jezusa i być głosicielami Jego pokoju. Wymienił dwa podejścia, przez które można patrzeć na pokój w swojej codzienności - pierwszym jest oczywiście nasza rzeczywistość. Wszędzie tam, gdzie żyjemy. W naszych rodzinach, wspólnotach, szkołach uniwersytetach. Drugim jest nasze wnętrze, to właśnie tam odbywa się największa walka. Dlatego ten pokój wewnętrzny, pokój serca jest najważniejszy. Na szczęście w tej wewnętrznej walce nie jesteśmy sami. Mamy w sobie dary Ducha Świętego, które są naszym orężem w tej walce - zaznaczył. Przywołał nauczanie św. Augustyna, który uznał dar mądrości, za jeden z najważniejszych w zaprowadzaniu pokoju w codzienności. Uważał on, że kluczowe jest podporządkowanie wszystkich swoich myśli i żądz rozumowi oraz Mądrości, która pochodzi od Ducha Świętego.
Wyjątkowe doświadczenie
Po wspólnej modlitwie wszyscy udali się do seminaryjnej auli. Odbyło się tam krótkie spotkanie z bratem Maciejem, w czasie którego można było z nim porozmawiać oraz zadać pytania. Był to także czas świadectw. Swoim doświadczeniem postanowiła podzielić się Weronika, która kilkakrotnie brała udział w Europejskich Spotkaniach Młodych organizowanych przez wspólnotę Taizé - na początku tego roku miałam okazję uczestniczyć w spotkaniu, które tym razem odbywało się w słoweńskiej Lublanie. Gdybym miała w trzech słowach opisać to, jak się tam czułam, powiedziałabym: przyjęta, kochana i rozradowana. Przed wyjazdem do Słowenii miałam trudny okres w swoim życiu. Trudno było mi się modlić. Czułam się pogubiona i osamotniona. Pomyślałam, że muszę coś z tym zrobić, dlatego zdecydowałam się wyjechać. Kiedy dotarliśmy na miejsce, doświadczyłam bardzo ciepłego przyjęcia. Trafiliśmy do wspaniałej, dużej rodziny, która powitała nas z wielką radością. Otworzyli dla nas swój dom i swoje serca. Traktowali nas jakbyśmy byli ich najbliższymi - mówiła. Zwróciła również uwagę na doświadczenie jedności, które towarzyszy uczestnikom spotkań modlitewnych - mimo tego, że we wspólnych modlitwach brali udział ludzie z różnych denominacji i z różnych krajów, my nie czuliśmy tych różnic, po prostu trwaliśmy razem na modlitwie. Bardzo polecam każdemu udział w takim spotkaniu. Jest to głębokie duchowe doświadczenie, którego nie da się zapomnieć - zakończyła.