Pamiętamy

Homilia abp. Adriana Galbasa wygłoszona 10 kwietnia 2024 roku w kościele garnizonowym pw. św. Kazimierza w Katowicach w czasie Mszy św. z okazji rocznicy tragedii katyńskiej.

Siostry i bracia,

gromadząc się dzisiaj w tej katowickiej, polowej świątyni, chcemy przede wszystkim modlić się za ofiary tragicznych wydarzeń związanych z Katyniem. Najpierw za polskich oficerów, którzy zostali poddani tam ludobójstwu, dokonanemu z woli Stalina w 1940 roku. Prawie 22 tysiące polskich jeńców z obozów i więzień NKWD zostało zamordowanych nie tylko w lasach Katynia, ale i w Twerze, Charkowie, Miednoje, Kozielsku oraz innych znanych i jeszcze nieznanych miejscach straceń. W tym samym czasie rodziny pomordowanych i tysiące mieszkańców przedwojennych Kresów byli zsyłani w głąb Związku Sowieckiego, gdzie ich niewypowiedziane cierpienia znaczyły drogę polskiej Golgoty Wschodu. Ziemia przykryła ślady zbrodni, a kłamstwo miało ją wymazać z ludzkiej pamięci. Ciągle jednak znajdowali się ludzie, którzy pamiętali.

Wśród pomordowanych byli także ludzie ze Śląska, z naszej ziemi. Ich chcemy dzisiaj pamiętać tym bardziej. W twierdzy Twer zidentyfikowano szczątki tysiąca dwustu trzydziestu jeden funkcjonariuszy przedwojennej policji Województwa Śląskiego, a ogólną liczbę ofiar ze Śląska szacuje się między dwa a trzy tysiące. Także wśród jeńców obozów w Ostaszkowie, Miednoje i Charkowie było wielu przedstawicieli przedwojennej śląskiej inteligencji: nauczycieli, lekarzy, prawników, inżynierów. Wśród katyńskich ofiar zidentyfikowano także trzydziestu jeden kapelanów Wojska Polskiego. Jednym z nich był pochodzący z Biskupic ks. kpt. Jerzy Wrazidło (1905-1940), kapelan rezerwy, zamordowany w Charkowie. Ksiądz Wrazidło, rocznik święceń 1930, był wcześniej wikarym w parafiach św. Wojciecha w Mikołowie i Radzionkowie.

Stajemy więc dziś nad tym wielkim katyńskim dołem zagłady, który jest też upamiętniony na katowickim, wymownym katyńskim pomniku, pod który pójdziemy po tej Mszy Świętej. Stajemy w zadumie, modlitwie i w milczeniu. Jak Psalmista ze śpiewanego przed chwilą psalmu, szukamy pomocy u Pana z nadzieją, że On nas wysłucha i wyzwoli od wszelkiej trwogi (por. Ps 34,5).

Wspominamy dziś także ofiary katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem, która była największą polską tragedią w okresie pokoju. Zginęła elita ówczesnej Polski, z czego do dzisiaj się nie podnieśliśmy, nie otrząsnęliśmy i czego bolesne konsekwencje odczuwamy. Ofiary tej katastrofy chciały w Katyniu uczcić śmierć pomordowanych Polaków. Nie udało im się to. Na jedną śmierć nałożyła się druga. Ludobójstwo i katastrofa lotnicza!

Ale paradoksalnie właśnie dzięki tej katastrofie, kłamstwo katyńskie stało się bardziej znane na świecie. Ile, mówiąc o ofiarach tragicznego lotu, mówiono wtedy o Katyniu.

Dziś czujemy się duchowo związani z ofiarami ludobójstwa Katynia i z ofiarami katastrofy lotniczej spod Smoleńska. To nie śmierć rozdziela ludzi, ale brak pamięci i brak miłości. Byłem parę lat temu na cmentarzu w Katyniu, a potem pojechałem na miejsce lotniczej katastrofy. To było jedno z tych zdarzeń, które wbiły się w moją pamięć w sposób głęboki i niezatarty.

Nasza modlitwa płynie do Boga dziś, w świecie rozdartym nie tylko przez konflikty, ale wręcz przez regularne wojny. Od przeszło dwóch lat trwa okrutna wojna na Ukrainie. Giną tam ludzie. Tuż obok nas. Giną także w tylu innych miejscach naszego globu: w Strefie Gazy, w Demokratycznej Republice Konga, w Somalii, Erytrei, Syrii i wielu innych. O niektórych tragediach słyszymy codziennie, o innych prawie w ogóle. Rację miała Wisława Szymborska, że kamery szybko się przenoszą z wojny na wojnę. 

Boimy się także o nasz, polski los, polski spokój, o nasze bezpieczeństwo. Wojna także dla nas po raz pierwszy od wielu dziesięcioleci przestała być sprawą odległą, daleką i teoretyczną. Przez całe swoje dzieciństwo, młodość i dorosłe życie słyszałem, że żyję w epoce powojennej. Po raz pierwszy słyszę, że żyję w epoce przedwojennej. I boję się tej informacji.

W tej sytuacji Kościół nie przestaje wołać o pokój i modlić się o pokój. Papież Franciszek robi to niemal codziennie.

Wciąż aktualne są słowa o pokoju wypowiedziane lata temu przez ojców Soboru Watykańskiego II. Warto je przypomnieć. „Pokój ziemski, który powstaje z miłości bliźniego, jest obrazem i skutkiem pokoju Chrystusowego, spływającego od Boga Ojca. Sam bowiem Syn Wcielony, Książę pokoju, pojednał wszystkich ludzi z Bogiem przez krzyż swój, a przywracając wszystkim jedność w jednym Ludzie i w jednym Ciele, uśmiercił nienawiść we własnym ciele, a wywyższony przez zmartwychwstanie wylał Ducha miłości na serca ludzkie.

Ludziom, o ile są grzeszni, zagraża niebezpieczeństwo wojny i aż do nadejścia Chrystusa będzie zagrażać; o ile natomiast zespoleni w miłości przezwyciężają grzech, to i gwałty są przezwyciężane, aż do wypełnienia słowa: "przekują miecze na lemiesze, a włócznie swoje na sierpy. Nie podniesie naród przeciw narodowi miecza, ani się ćwiczyć będą dalej ku bitwie" (Iz 32,17).

Daremny będzie ich wysiłek w kierunku budowy pokoju, dopóki wrogość, uczucia pogardy i nieufności, rasowe nienawiści oraz zawzięte ideologie dzielą ludzi i wzajemnie ich sobie przeciwstawiają (…). 

Pokój nie jest prostym brakiem wojny ani też nie sprowadza się jedynie do stanu równowagi sił sobie przeciwstawnych, nie rodzi się także z despotycznego władztwa, lecz słusznie i właściwie nazywa się "dziełem sprawiedliwości" (Iz 32,17). Jest on owocem porządku nadanego społeczeństwu ludzkiemu przez boskiego jego Założyciela, nad którego urzeczywistnieniem pracować mają ludzie pragnący coraz to doskonalszej sprawiedliwości(…). Pokoju nigdy na zawsze nie da się zdobyć, lecz ciągle go trzeba budować. Ponieważ wola ludzka okazuje się ułomna, a przy tym zraniona grzechem, zabieganie o pokój wymaga ze strony każdego człowieka stałego panowania nad namiętnościami, a ze strony prawowitej władzy wymaga czujności” (KDK,78). Mądre i wciąż aktualne słowa.

To dotyczy także codziennego budowania pokoju w naszej Ojczyźnie. Co by nam, współczesnym, powiedziały dzisiaj ofiary Katynia? Co by nam powiedzieli tragicznie zmarli pod Smoleńskiem? Czy nie przypominaliby o pilnej potrzebie wychowywania nowego pokolenia; ludzi cechujących się mądrością, roztropnością, spójnością moralną, miłością bliźniego i polityczną odwagą? Czy nie wzywaliby nas do tego, byśmy budowali w naszej Ojczyźnie mosty porozumienia, byśmy umieli do siebie mówić, a nie tylko do siebie krzyczeć. A jeszcze wcześniej, byśmy umieli się słuchać? Czy nie prosiliby nas o to, byśmy umieli w sobie wykształcać zdolność widzenia dalej? By kolejny szczebel osobistej kariery nie był ostateczną perspektywą naszych działań, a chęć zrobienia dobrego wrażenia na innych nie zastępowała nam sumienia. Byśmy pamiętali, że posiadanie własnego zdania jest lepsze niż oportunizm, czyli posiadanie zdania wszystkich. Byśmy nie wykorzystywali władzy, nie wykorzystywali też państwa, dóbr publicznych dla zdobycia osobistej korzyści i zaspokojenia niewielkiego grona popleczników, by w naszych działaniach nie było dwuznaczności, byśmy mieli odwagę do działania w trudnych czasach i w ciężkich warunkach. Byśmy mieli wizję, a nie tylko fantazję. Czy nie przypomnieliby nam o tym, o czym mówił lata temu w Skoczowie św. Jan Paweł II, że „Polska potrzebuje dziś przede wszystkim ludzi sumienia”? 
Tak, potrzebujemy dziś ludzi sumienia, a nie tylko ludzi interesów!

To dotyczy także władz samorządowych, które wybieramy w tych dniach. Pokój w szczególe jest tak samo ważny, jak pokój w ogóle. Pokój tuż za naszym oknem, pokój lokalny, jest nie mniej istotny niż pokój globalny. Tym, którzy już zdobyli zaufanie mieszkańców serdecznie gratuluję. Nie zawiedźcie go! Zaufanie to skarb.

O tym wszystkim rozważamy, słuchając wielkanocnego słowa Bożego, a w nim zdania nad zdaniami. „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16).

Święty Augustyn zachwycony tym zdaniem powiedział, że gdyby w wyniku jakiejś światowej katastrofy zniknęły wszystkie egzemplarze Biblii, a zachowało się to jedno zdanie, przesłanie Biblii zostałoby zachowane, bo to jedno zdanie wyraża cały jej sens. To wszystko ku czemu zmierzały zapowiedzi Starego Testamentu i to wszystko o czym opowiada nam Nowy Testament. To zdanie mówi wszystko o tym, kim jest Chrystus i jaka jest Jego misja; zbawienie każdego człowieka. Po to Chrystus przyszedł na świat, posłany przez Ojca, po to umarł i zmartwychwstał, po to jest z nami. Abyśmy nie zginęli na wieki!

Tak, spotka nas śmierć doczesna, jak spotkała naszych braci i siostry pod Katyniem i pod Smoleńskiem i jaka spotyka każdego jednego człowieka, ale ona nie jest i nigdy nie będzie ostateczna. Ostateczne jest życie, które nazywa się „wieczne”, nieskończone, przetrwałe, życie wysłużone nam przez Zmartwychwstałego Pana.

Św. Augustyn, komentując to wspaniałe zdanie Ewangelii mówi także, że powinniśmy je czytać bardzo osobiście: tak Bóg umiłował świat, ale na tym świecie tak umiłował człowieka, tak umiłował ciebie i mnie, że Syna swego nam daje. Nieustannie, codziennie, bez przerwy.

Chrześcijaństwo nie ma innego orędzia!

To jest tak naprawdę wszystko i to jest jedyne, co chrześcijaństwo ma do powiedzenia światu. Bez tego orędzia świat jest nijaki, mdły, jak nieposolona potrawa, bez tego zdania życie ludzkie, ludzkie istnienie jest jakby w mroku, trwa bez większego celu i bez większego sensu.

Tak, wciąż są ludzie, którzy bardziej niż światło miłują ciemność. Wydaje się to absurdalne, bo przecież w ciemności trudniej się poruszać, trudniej znaleźć punkt oparcia, trudniej być bezpiecznym. Tak jednak jest. Miłośnicy ciemności wciąż będą istnieć i wciąż będą liczni, wciąż też będą istnieć ci, którzy nienawidzą światła i nie zechcą się do niego zbliżyć.

Podobnie jak w Kościele Dziejów Apostolskich, o którym słyszeliśmy w pierwszym czytaniu wciąż i wciąż będą także istnieć ludzie pełni zawiści i nienawiści, którzy niewinnych głosicieli prawdy będą wtrącać do więzienia.

Zawsze jednak stanie przy nich anioł Pana, który pocieszy, wspomoże w niedoli i zachęci, by pomimo trudności iść i głosić ludowi wszystkie słowa o życiu, tak jak stanął przy Janie i Piotrze (por. Dz 5, 17-26). Anioł Pański otacza bowiem szańcem bogobojnych, aby ich ocalić (por. Ps 34,8).

Oby pamięć o naszych zamordowanych i poległych Siostrach i Braciach mobilizowała nas do poszukiwania prawdy, do spełniania jej wymagań, do nieustannego zbliżania się do światła.

Na koniec módlmy się słowami znanej franciszkańskiej modlitwy o pokój:

„Panie, uczyń mnie narzędziem Twego pokoju.
Tam, gdzie nienawiść – pozwól mi siać miłość,
gdzie krzywda – przebaczenie,
gdzie zwątpienie – wiarę,
gdzie rozpacz – nadzieję,
gdzie mrok – światło,
tam gdzie smutek – radość.
Spraw, Panie, abym nie tyle szukał pociechy,
ile pociechę dawał;
nie tyle szukał zrozumienia, co rozumiał
nie tyle był kochany, ile kochał.
Albowiem dając – otrzymujemy,
przebaczając – zyskujemy przebaczenie,
a umierając – rodzimy się do życia wiecznego”.
Amen.

+ Adrian J. Galbas SAC

« 1 »