Słowo abp. Adriana Galbasa do zgromadzonych na przedświątecznym spotkaniu w auli Wydziału Teologicznego.
Publikujemy słowo metropolity katowickiego wygłoszone 21 grudnia 2023 roku w auli Wydziału Teologicznego:
Drogie Siostry i Drodzy Bracia,
Szanowni Państwo,
z całego serca dziękuję, że przyjęliście to zaproszenie i możemy się dziś spotkać z okazji świąt Bożego Narodzenia. Święta te w polskiej tradycji zawsze były naznaczone pragnieniem bliskości, porozumienia i dialogu. Dla ludzi wierzących Boże Narodzenie jest wielką okazją do wdzięczności Bogu, który – jak to wspaniale powie sam Chrystus, a zapisze św. Jan Ewangelista: „tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16).
Dla niechrześcijan i niewierzących zbliżające się dni mogą być okazją do bardziej spokojnej niż zwykle refleksji nad sensem życia, a w kontekście zbliżającego się Nowego Roku – nad dokonywanymi wyborami i podejmowanymi decyzjami. Dla każdego są okazją do wypoczynku i do spotkania.
Zapraszając tu Państwa, chciałem wam bardzo serdecznie podziękować za każde dobro, które czynicie na co dzień, a także za życzliwość wobec wspólnoty Kościoła, za dobrą współpracę, która zawsze owocuje konkretnym dobrem dla konkretnego człowieka i dla całej wspólnoty ludzkiej. Chciałbym ze swej strony wyrazić gotowość do takiej współpracy ze wszystkimi, także z przedstawicielami nowych władz. Możemy się różnić w widzeniu niektórych spraw, możemy kierować się różnymi motywacjami, możemy mieć różne argumenty. Tam jednak, gdzie jest wola spotkania, bez uprzedzeń i stereotypów, za to z szacunkiem i gotowością do tego, by wzajemnie ofiarować sobie uważność i życzliwość, tam nie ma pokonanych.
Wysłuchaliśmy przed chwilą pięknego psalmu 85, jednego z najważniejszych w całym psałterzu. To jest Psalm o świątecznym spotkaniu!
Być może niektórych dziwi, że nie przeczytaliśmy dziś którejś z ewangelicznych opowieści o Bożym Narodzeniu. Oczywiście one także są ważne, piękne i głębokie, i niebawem będziemy ich słuchać i je kontemplować. Pełną uroku opowieść o wędrówce Maryi i Józefa do Betlejem oraz o narodzeniu tam Jezusa, czego pierwszymi świadkami będą aniołowie i pasterze. Opowieść tę ze szczegółami i całym barwnym kolorytem opisze nam św. Łukasz (por. Łk 2,1-21). Będziemy także słyszeć pełen teologicznej głębi hymn na cześć Słowa, które stało się Ciałem i które zamieszkało między nami. Ten hymn to oczywiście słynny prolog Ewangelii św. Jana (J 1,1-18).
W tych dniach zabrzmi też Mateuszowa opowieść o Mędrcach, składających Chrystusowi dary oraz o okrutnym królu Herodzie i o ucieczce Świętej Rodziny do Egiptu (Mt 2,1-18).
To wszystko bardzo pogłębi nasze przeżywanie tajemnicy Bożego Narodzenia i z całego serca zachęcam tak do osobistej, jak i wspólnotowej lektury tych tekstów.
Ja jednak wybrałem dla nas na dzisiaj Psalm 85, przede wszystkim dlatego, że on – proroczo – zapowiada to, co stało się w Betlejem. Ten optymistyczny i entuzjastyczny psalm dawno już wszedł do liturgii adwentowej i bożonarodzeniowej. Szczególnie chodzi o miłosny uścisk łaskawości i wierności, albo jak znajdziemy w innych przekładach: miłości i prawdy, o pocałunek sprawiedliwości i pokoju oraz o słowa, że „wierność z ziemi wyrośnie, a sprawiedliwość spojrzy z nieba” (Ps 85,12). To prawdziwe świąteczne spotkanie. Wszystkie te cnoty wygnane z ziemi i z serca człowieka na skutek grzechu pierworodnego, teraz dzięki Chrystusowi i w Chrystusie, radośnie spotykają się ze sobą, przynosząc człowiekowi i światu dobroć i nadzieję.
Na taką, bożonarodzeniową interpretację tego Psalmu, zwracali uwagę Ojcowie Kościoła. Już św. Ireneusz w II wieku mówił, że słowa tego psalmu to „zapowiedź zrodzenia Chrystusa z Dziewicy”. Św. Efrem pisał: „Maryja jest polem, które nigdy nie poznało pługa. Z niego podniósł się snop błogosławieństwa (…). Kiedy Chrystus ukazał się na świecie, wyszedł jak odrośl z łona ziemi i jak czysty dar z nieba. Wyszedł z łona Ojca, zrodził się z dziewiczego łona Maryi. Maryja jest jak dziewicza ziemia, która wydaje swój owoc”.
A św. Augustyn mówił: „Prawda wyrosła z ziemi. Chrystus. Który powiedział: ja jestem Prawdą” (J 14,6) – narodził się z Dziewicy. Sprawiedliwość spojrzała z nieba, by człowiek wierząc w Tego, który się urodził wiedział, że on – jako człowiek – nie sam z siebie, lecz przez Boga został usprawiedliwiony. Wierność wyrosła z ziemi, ponieważ Słowo ciałem się stało, a sprawiedliwość spojrzała z nieba, ponieważ wszelki dar doskonały i każde dobro, które otrzymujemy zstępują z góry (Jk 1,17).
Wieki potem, dokładnie w takim samym duchu pisał John Milton, siedemnastowieczny angielski poeta i pisarz, autor Raju utraconego. W swoim Hymnie na Boże Narodzenie, komentując nasz Psalm pisał: „Tak, wierność i sprawiedliwość, powrócą do ludzi, odziane w tęczę, a chwalebnie przyobleczona miłość spocznie pośrodku, siadając z niebieską lampą kładąc u swych roziskrzonych stóp tkaninę z obłoków. I niebo jak na jakieś święto całkowicie otworzy bramy swojego wielkiego pałacu”.
Medytując ten Psalm, chcę życzyć wszystkim Państwu, by czas świąt, był nie tylko przeznaczony na świąteczne, rodzinne i międzyludzkie spotkania, które są ważne i potrzebne, ale byśmy w tych dniach więcej pomyśleli o Chrystusie, w którym dla nas i ze względu na nas spotkały się miłość i prawda, sprawiedliwość i pokój, wierność i łaskawość. Byśmy pomyśleli także, czy my sami, nasze życie, jest dostatecznie pojemną przestrzenią dla kontynuacji takiego spotkania?
Tak, Psalm 85 nie jest abstrakcyjny i odległy od naszego życia. Czyż napięcie między miłością i prawdą nie jest jednym z najważniejszych, a często najboleśniejszych, jakich doświadczamy w konkrecie naszego życia?
Ileż razy już słyszałem na przykład bolesne wyznania rodziców, których dzieci mieszkają bez kościelnego ślubu. Co mamy zrobić pytają? Z jednej strony to sprzeczne z naszą wiarą, ale przecież nie możemy naszych dzieci odrzucić. Kochamy je!
Albo ile razy boimy się odezwać, gdy jesteśmy świadkami nieprawego zachowania ludzi, z którymi chcemy mieć dobre relacje, a jednocześnie – w imię tych dobrych relacji - brak nam odwagi, by na tę nieprawość zareagować. Co wówczas wybrać miłość, czy prawdę?
Chrześcijaństwo odpowiada: jedno i drugie. Nie musi być konfliktu! Może być spotkanie. Świąteczne spotkanie. Chrystus przynosi pojednanie miłości i prawdy. Możemy wybrać miłość w prawdzie i prawdę w miłości. Ja jestem Prawdą, powie Chrystus (por. J 14,6) i On jest także ucieleśnieniem Boga, który jest miłością (por 1 J 4,8). Chrystus kocha i dlatego mówi prawdę. Chrystus mówi prawdę, ponieważ kocha.
Chrześcijaństwo uczy świat, że prawda bez miłości jest okrutna, bolesna niczym uderzenie kogoś mokrą szmatą w twarz. Uczy także, że miłość bez prawdy jest zwykłą melancholią, pustym sentymentalizmem i niewiele znaczącym uczuciem.
Przyjmując Chrystusa, Jego narodzenie i Jego orędzie, wiemy, że można jednoczenie pogodzić w sobie miłość i prawdę, sprawiedliwość i pokój, że – jak Maryja - możemy przyjąć Bożą łaskę i odpowiedzieć na nią naszą wiernością. Możemy zakomunikować drugiemu prawdę, nie czyniąc mu krzywdy, przeciwnie: okazując miłość. Wiemy też, że nie możemy naprawdę kochać drugiego, bez stanięcia wobec niego w prawdzie.
Piękne są Ewangelie opowiadające o spotkaniu Chrystusa z Samarytanką, Mateuszem, celnikiem Zacheuszem, jawnogrzesznicą, Nikodemem i wieloma innymi. Spotkania z ludźmi. Ten, w którym spotkały się miłość i prawda, spotyka się z innymi w miłości i prawdzie.
Ważny jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy, o której mówi Katechizm Kościoła. „Prawo do ujawniania prawdy nie jest bezwarunkowe. Każdy powinien dostosowywać swoje życie do ewangelicznej zasady miłości braterskiej. W konkretnych sytuacjach wymaga ona rozstrzygnięcia, czy należy ujawniać prawdę temu, kto jej żąda, czy nie”. I dalej: „Miłość i poszanowanie prawdy powinny kierować odpowiedzią na każdą prośbę o informację lub ujawnienie prawdy. Dobro i bezpieczeństwo drugiego człowieka, poszanowanie życia prywatnego, dobro wspólne są wystarczającymi powodami do przemilczenia tego, co nie powinno być znane, lub do dyskrecji. Obowiązek unikania zgorszenia nakazuje często ścisłą dyskrecję. Nikt nie jest zobowiązany do ujawniania prawdy temu, kto nie ma prawa jej znać” (2488 n).
Spotkanie miłości i prawdy to w pewnym sensie istota trwającego już od dwóch lat synodu o synodalności. Wiele mówiono o tym podczas październikowej sesji synodu. Oto fragment Dokumentu Końcowego po tej sesji: „Wśród zagadnień, nad którymi należy kontynuować refleksję, jest relacja między miłością a prawdą oraz konsekwencje, jakie ona ma dla wielu kontrowersyjnych kwestii (…). Jezus wypełnił bowiem obietnicę, o której czytamy w psalmach: „Łaskawość i wierność spotkają się z sobą, ucałują się sprawiedliwość i pokój. Wierność z ziemi wyrośnie, a sprawiedliwość wychyli się z nieba” (Ps 85, 11-12). W Ewangelii czytamy, że Jezus spotyka ludzi w wyjątkowości historii ich życia i sytuacji. Nigdy nie zaczyna od uprzedzeń czy etykiet, ale od autentycznej relacji, w którą angażuje się całym sobą, nawet za cenę narażenia się na niezrozumienie i odrzucenie. Jezus zawsze słucha wołania o pomoc potrzebujących, nawet jeśli pozostaje ono niewypowiedziane; czyni gesty, które przekazują miłość i przywracają zaufanie; swoją obecnością sprawia, że nowe życie staje się możliwe: ci, którzy Go spotykają, odchodzą przemienieni. Dzieje się tak, ponieważ prawda, którą niesie Jezus, nie jest ideą, ale samą obecnością Boga pośród nas; a miłość, z jaką działa, nie jest tylko uczuciem, ale sprawiedliwością Królestwa, która zmienia historię. Trudność, jaką napotykamy w przełożeniu tej jasnej wizji ewangelicznej na wybory duszpasterskie, jest znakiem naszej niezdolności do życia na poziomie Ewangelii i przypomina nam, że nie możemy wspierać potrzebujących inaczej, jak tylko poprzez nasze nawrócenie, zarówno osobiste, jak i wspólnotowe. Jeśli używamy doktryny w sposób surowy i osądzający, zdradzamy Ewangelię; jeśli praktykujemy tanie miłosierdzie, nie przekazujemy Bożej miłości. Jedność prawdy i miłości zakłada branie na siebie trudności drugiej osoby, aż do uczynienia ich własnymi, jak ma to miejsce między prawdziwymi braćmi i siostrami. Dlatego tę jedność można osiągnąć jedynie poprzez cierpliwe podążanie drogą towarzyszenia”.
W świetle tych słów łatwiej zrozumieć wiele gestów papieża Franciszka, w tym ostatni Dokument Dykasterii Nauki Wiary Fiducia supplicans o możliwości udzielania indywidualnych, pozaliturgicznych błogosławieństw, osobom żyjącym w sytuacjach z punktu widzenia Kościoła „nieuporządkowanych”. Nie podważa się w ten sposób prawdy o wartości, godności i wyjątkowości małżeństwa, w żadnym razie nie aprobuje się każdej z tych „nieregularnych” sytuacji, a jednocześnie ludzi, którzy są w takich sytuacjach i którzy proszą o proste, duszpasterskie błogosławieństwo nie pozbawia się pomocy od Boga, wyrażonej w takim geście, mając cierpliwą nadzieję, że także ono pomoże im w prowadzeniu życia coraz bardziej odpowiadającego chrześcijańskim ideałom.
Drogie Siostry, Drodzy Bracia,
Szanowni Państwo,
katolicki pisarz Gilbert Chesterton pisał, że „świat z pewnością nie zginie z powodu braku cudów, ale z powodu braku zachwytu”.
Raz jeszcze bardzo serdecznie życzę wszystkim nam zachwytu z powodu Bożego Narodzenia, z powodu tego, że w Chrystusie jest możliwe pojednanie między prawdą, a miłością. Oby te święta pokazały nam na nowo takiego Chrystusa oraz możliwości, które daje nam Jego narodzenie.
Na koniec, powróćmy raz jeszcze do Psalmu 85, tym razem w przepięknym tłumaczeniu Jana Kochanowskiego:
„Oto wziąwszy się za ręce społecznie
Prawda i miłość po polach bezpiecznie
Chodzą; wrócił się wstyd, wróciły cnoty
I pokój złoty.
Pan, ziemi raczy błogosławić, a ta
Przyniesie żyzne i obfite lata;
A sprawiedliwość, gdzie On stąpi, wszędzie
Przy boku będzie”.
Błogosławionych świąt Bożego Narodzenia i szczęśliwego Nowego Roku.
+ Adrian J. Galbas SAC