Dzieci w szpitalu prosiły ją: „Mikołaju, ja bym chciał iść do mamy!”. Tylko raz odmówiła pewnej kobiecie wręczenia prezentu jej córce. Od ponad 50 lat Jadwiga Siejok w grudniu rozdaje słodkości dzieciom i chorym.
Był grudzień w końcu lat 60. XX wieku. Zespół charytatywny przy „starym kościele” Matki Bożej Bolesnej w Rybniku pakował paczki dla chorych. Jeden z księży rzucił pomysł, że dobrze byłoby wręczyć te prezenty osobiście. – Zauważyłam: „Jeszcze lepiej, żeby zrobił to Mikołaj, byłoby tak uroczyście”. Ksiądz na to: „No dobrze, ale kto by szedł?”. Powiedziałam: „Ja!”. No i tak chodzę od ponad 50 lat, z przerwą w czasie epidemii – mówi 85-letnia Jadwiga Siejok, emerytowana kucharka w przedszkolu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.