Sześciu alumnów otrzymało z rąk bp. Marka Szkudły posługę akolitatu. To oznacza m.in. że będą mogli rozdawać Ciało Pańskie wiernym. Podczas tej samej Mszy św. dwóch alumnów zostało ustanowionych lektorami, co zobowiązuje ich do odczytywania i życia słowem Bożym.
W kaplicy Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego alumnom towarzyszyli w tym wyjątkowym momencie przełożeni, bliscy i zaproszeni goście. Powitał ich ks. Krzysztof Matuszewski, rektor Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego. – Wierzymy, że prowadzi nas i jednoczy w tym miejscu Jezus Chrystus – powiedział. – Przyjmującym posługę akolitatu i lektoratu można by dedykować słowa psalmu, który rozważa dziś Kościół: „Boże Zastępów (…) chroń to, co zasadziła Twoja prawica, latorośl, którą umocniłeś dla siebie. Wyciągnij rękę nad mężem Twojej prawicy, nad synem człowieczym, którego umocniłeś w swej służbie” – zauważył.
– Jeśli kiedykolwiek, ktokolwiek, będzie Wam usiłował sugerować, że istnieje lepsza duchowość, lepszy fundament, lepszy i owocniejszy sposób życia w Kościele – nie wierzcie! Słowo Boga i Eucharystia, będziecie sługami Słowa i sługami Eucharystii. Nie „właścicielami”, bo jako szafarze dzielić się będziecie tylko i wyłącznie tym, co z łaski Boga otrzymujecie za darmo, coś, co nie jest Waszą własnością. Gdyby kiedykolwiek pojawiła się w Was pokusa, żeby tak traktować Słowo Boga i Eucharystyczny chleb, oddalcie ją jak najszybciej – prosił alumnów przyjmujących posługi bp Marek Szkudło. – Ani lektorat, ani akolitat, nie mają Was uczynić kimś innym niż jesteście. Raczej: takich, jakimi jesteście, mają obdarzyć misją. Misją Słowa i misją Chleba – powtórzę, bo to we wspólnocie Kościoła absolutny fundament – przypomniał.
Kaznodzieja nawiązał także do wydarzeń z grudnia 1981 roku – wtedy posługiwał jako młody ksiądz w katowickiej parafii. – Już 13 grudnia wcześnie rano na probostwo przyszli górnicy, prosząc proboszcza, by odprawił Mszę św. na kopalni. Poszedł więc, a ja poszedłem odprawić do kościółka św. Michała w parku. To była Niedziela Gaudete. Święty Paweł zachęcał w czytaniu: „zawsze się radujcie!”, a ja mocowałem się wewnętrznie z tymi słowami. „W każdym położeniu dziękujcie!”, przekonywał Apostoł Narodów, a ja nie mogłem pogodzić myśli i uczuć – jak pośród ciemności stanu wojennego, czasu nienawiści i grozy, wykrzesać z siebie wdzięczność – wspominał. – Tamta Niedziela Radości nauczyła mnie, że nie do mnie należy decydowanie o kształcie tego Królestwa. Do mnie należy jedynie przyprowadzić do niego innych. Nie muszę rozumieć, dlaczego Bóg pozwala na śmierć niewinnych, ale muszę wierzyć, że niewinny Bóg został przez grzesznych ludzi na śmierć skazany. A przede wszystkim muszę pewnie trwać na stanowisku, że zarówno Chleb Eucharystii, jak i Słowo Boga, które zostały mi zadane, nie są moją własnością, ale należą do Kościoła – mówił.
Biskup Marek Szkudło przypomniał także, że obecności Jezusa w Eucharystii nie można traktować instrumentalnie. – Nie należy twierdzić, że dzięki tej Obecności jako chrześcijanie zwyciężymy świat. Raczej należy pamiętać, że jako chrześcijanie mamy obowiązek w ten świat zanieść światło, gdy panują w nim ciemności. Nie znaczy to, że nas te ciemności nie przerażają, wręcz przeciwnie – przypomniał. – To na Was – Eliaszów w tych trudnych dla świata czasach czekają wierzący w Chrystusa. Nie zawiedźcie ich oczekiwania, niosąc im tylko to, co najważniejsze: niosąc im Chleb, niosąc im Słowo. Nikt nigdy nie da im więcej – podkreślił.