- Ministrant to nie jest techniczny: ma zadzwonić, przynieść. On ma prowadzić innych, pomagać im przeżyć Mszę św. - mówił metropolita katowicki.
Powakacyjne spotkanie ministrantów w katedrze Chrystusa Króla rozpoczęło się od konferencji i wspólnej adoracji Najświętszego Sakramentu. Centralnym punktem spotkania była Eucharystia. – Witam was, drodzy ministranci, kandydaci na ministrantów – zwrócił się do chłopców, którzy szczelnie wypełnili wnętrze katedry ks. Cezariusz Wala, archidiecezjalny duszpasterz ministrantów. – Pełnimy w swoich wspólnotach rozmaite funkcje, ale wszyscy jesteśmy uczniami Chrystusa. Cieszę się z waszej obecności, cieszymy się, że jest z nami abp Adrian – dodał.
– Dziękuję, że jesteście tutaj dzisiaj, dziękuję też za całość. Gdziekolwiek przyjeżdżam do parafii, to nigdy nie jest tak, że przy ołtarzu nie ma ministranta, albo lektora. To jest super! W innych częściach Polski bardzo nam tego zazdroszczą i chciałbym, żeby zazdrościli jeszcze długo – mówił abp Adrian Galbas. Podziękował duszpasterzom, za ich obecność przy służbie ołtarza. Metropolita katowicki przyznał, że on sam nie był ministrantem. – Bardzo szybko zauważyłem, ile straciłem. Komżę miałem założoną pierwszy raz dopiero, kiedy poszedłem do zakonu. Pierwszy raz trzymałem cingulum, nawet nie wiedząc, że to się tak nazywa. Pierwszy raz podawałem ampułki do ołtarza, dopiero wtedy pierwszy raz mi się trzęsły ręce – podzielił się abp A. Galbas. – Zauważyłem wtedy, że straciłem nie tylko fajne rzeczy: dmuchańce, watę cukrową i wydarzenia przy parafii, ale możliwości, by dzięki służbie ołtarza być bliżej Pana Boga, by moja wiara mogła być bardziej żywa, bardziej gorliwa. Ten brak we mnie został, cieszę się, że wy go nie macie – dodał.
Najpiękniejsze dopiero przede mną
Kaznodzieja podzielił się także świadectwem spotkania z ministrantem Michałem, który dla abp. Adriana jest jednym ze świętych w prywatnej litanii. Do stworzenia takiej osobistej modlitwy zachęcał papież Jan Paweł II w adhortacji o świętości. – Tam jest prośba o to, by każdy stworzył prywatną Litanię do Wszystkich Świętych. Wiemy, że mamy oficjalną, uroczystą, ale papież zachęcił, żebyśmy mieli taką swoją i wzywali w niej tych, których uważamy za świętych, chociaż oni prawdopodobnie nigdy nie będą oficjalnie kanonizowani czy beatyfikowani, ale dla ciebie są święci, bo cię pociągnęli do Pana Boga, pokazali ci Go w życiu. Zróbcie sobie taką! Ja mam i przyznaję, że ona mi się wydłuża – zachęcał metropolita. Jednym z tych, których wstawiennictwa wzywa, jest ministrant Michał. Abp A. Galbas poznał go jako ucznia liceum katolickiego w Krakowie. – Był lektorem i założył prywatny Klub Zdobywców Królestwa Niebieskiego. Trudno się tam było dostać: codzienna modlitwa, jak najczęstsza Msza św., zero nałogów – wspominał. U Michała wykryto głębokiego krwiaka mózgu, kolejne operacje nie przynosiły rezultatów. Po ostatniej rodzina nie wiedziała, co powiedzieć, żeby go pocieszyć. – Wtedy on powiedział: „Nie płaczcie, najpiękniejsze dopiero przede mną”. Jego mama mówiła, że przyszli go pocieszyć, a on pocieszył ich. Niedługo potem umarł, a ja go wpisałem do mojej litanii – wyznał metropolita katowicki. – To jeden z moich „prywatnych” świętych, właśnie z liturgicznej służby ołtarza – dodał.
Łaska skupienia
Abp Adrian Galbas poprosił ministrantów, aby jak najczęściej rozważali słowa modlitwy, którą odmawiają każdorazowo rozpoczynając służbę przy ołtarzu. – Ona ma dwie części. W pierwszej po prostu wyznajemy naszą wiarę w to, że Bóg jest naszym weselem, rozwesela moją młodość – zwrócił uwagę. – Mówię wtedy: „Boże, cieszę się, że Cię znam, że Cię spotkałem. To jest fajne, to nie jest obciach”. Wiecie, czasem ludzie napełniają się jakimś płynem, żeby się rozweselić, ale to działanie trwa krótko. Zostaje poczucie zmarnowanego czasu, pieniędzy, kac. A ja w tej modlitwie wyznaję wprost: tym, który chcę, żeby mnie rozweselał, ma być Bóg – dodał.
W swoim słowie zwrócił uwagę za św. Janem Pawłem II, że przybliżanie się do ołtarza jest przybliżaniem się do Chrystusa. Stąd służba księdzu przy ołtarzu, jest służbą Chrystusowi. – Z tym wiąże się druga część modlitwy, czyli prośba o łaskę skupienia, bo chcę tę moją służbę dobrze pełnić. Wszyscy jesteśmy rozproszeni, nie raz w zakrystii dostaniesz jeszcze jakiegoś smsa, jakiegoś mema, ktoś ci coś powie. Ale teraz ja chcę się z Tobą spotkać i proszę Cię Panie o łaskę skupienia: tak żeby moje myśli były przy Tobie, moje oczy zwrócone na ołtarz, żeby moje serce było związane z Tobą – mówił abp A. Galbas.
Kaznodzieja przypomniał, że ministrant to ten, który służy – księdzu oraz tym, którzy przyszli na Mszę św. – Żeby oni patrząc na mnie, także byli skupieni, by ich myśli, serce i oczy były zwrócone na Chrystusa – zauważył. – Ważne, żeby to słowo także karmiło mnie samego, żebym nie był kelnerem, który rozdaje potrawy a samemu umiera na anoreksję. Ja sam powinienem być tym, który karmi się słowem Pana. Ono jest dla mnie pożywne – napominał chłopców. – Ministrant to nie jest techniczny przy ołtarzu: ma zadzwonić, przynieść. On ma prowadzić innych, pomagać im przeżyć Mszę św. – dodał.
Nie bójcie się tych myśli
– Chciałbym, żeby wasza modlitwa przed rozpoczęciem służby przemieniała was w prawdziwych służących: ministrantów i lektorów. Ale także byście nie byli nimi jedynie w kościele, żeby nie było tak, że zdejmujesz komżę, pelerynkę, albę i zakładasz „czapkę-niewidkę” i nie mogą cię rozpoznać. Musisz umieć i w szkole, w klubie sportowym, z tym, z którymi jesteś na rolkach i dodatkowym angielskim, umieć powiedzieć: „tak, Bóg jest moim weselem”. Ministrantem się nie jest tylko przy ołtarzu, podobnie jak księdzem czy biskupem nie jest się tylko przy ołtarzu – mówił abp A. Galbas.
Na zakończenie poprosił ministrantów, by odważnie szli za głosem powołania. – Być może ktoś z was ma takie myśli, że Bóg woła, bym nie był tylko przy ołtarzu, ale także za ołtarzem. Że nie tylko mam przynosić do ołtarza chleb i wino, ale także roznosić z niego Ciało i Krew Chrystusa. Nie bójcie się tych myśli! Trzeba je w sobie bardzo pielęgnować. Nie wstydźcie się ich! Rozmawiajcie o nich z duszpasterzami. „Podlewajcie” modlitwą. Jestem pewien, że nie jednego z was, Bóg będzie chciał mieć przy sobie – zachęcał.
– Umocnieni darami płynącymi z Eucharystii, będziemy dalej starać się gorliwie służyć przy ołtarzach kościołów naszej archidiecezji. Obiecujemy pamiętać o księdzu arcybiskupie w naszych modlitwach – mówili przedstawiciele zebranych w katedrze ministrantów.
Po zakończeniu wspólnej modlitwy, chłopcy mogli sprawdzić się w grach zręcznościowych i na dmuchańcach, które czekały na nich na placu katedralnym. Nie zabrakło chętnych do zrobienia wspólnego zdjęcia i zamienienia kilku słów z metropolitą katowickim.
Pielgrzymka ministrantów