"Zbrodnia i kara" - wybitne dzieło literatury światowej, w którego sercu jest chrześcijaństwo - to powód, dla którego reżyser Wojciech Mierkułow zaproponował zespołowi Teatru Ubogich inscenizację adaptacji powieści Fiodora Dostojewskiego. Aktorzy mierzą się nie tylko z wymagającym tekstem, ale także ze swoimi osobistymi historiami.
Teatr Ubogich to ludzie z różnych środowisk - bezdomni, ubodzy, młodzież, wolontariusze. Razem opowiadają życiową historię.
-To jakbym grał samego siebie, pijaka, który zdaje sobie sprawę, że wszystko, co się złego dzieje wokół niego i w jego rodzinie, to jego wina - mówi Tadeusz Wojcieszek, który gra Marmiładowa - Gorzała zrobiła z niego dno. Nie potrafi się z tego wydrapać. Liczy na interwencję z góry.
Za ruch sceniczny i choreografię odpowiedzialny jest Paweł Zaufal. -Najważniejsze, żebyśmy wyzwolili tę samą energię, która towarzyszyła nam na próbach. Współpraca i wzajemne zrozumienie są najważniejsze - mówi. - Konieczna jest koncentracja, a wtedy, to czego doświadczaliśmy razem udzieli się widowni. A było dużo pięknych momentów.