Około 650 młodych uczestników mają zgromadzić w tym roku letnie rekolekcje, prowadzone przez Ruch Światło –Życie Archidiecezji Katowickiej.
Do tej liczby trzeba doliczyć jeszcze animatorów. Młodzi spędzą na oazie ponad dwa tygodnie. – W porównaniu do zeszłego roku mamy niewielki wzrost liczby uczestników, o około 30 osób – mówi ks. Waldemar Maciejewski, moderator diecezjalny. – W tym roku mamy też nowe miejsca, w których są rekolekcje, na przykład w Jastrzębiu, w Świdwinie, w Czernichowie. Oczywiście zostają też miejsca tradycyjne, takie jak Brenna, Cieszyn, Kraków… – wylicza.
Potrzebni księża
Około 230 uczestników weźmie udział w Oazie Dzieci Bożych, a około 50 młodych – w preoazie w Brennej. Dni wspólnoty będą w tym roku odbywać się w Koniakowie i Ustroniu. Najbliższy odbędzie się 10 lipca w Ustroniu.
Niektórzy sądzili, że młodych na oazach będzie mniej ze względu na odbywające się w te wakacje Światowe Dni Młodzieży w Lizbonie – a jednak tak się nie stało. – Największą bolączką jest to, że potrzebowalibyśmy więcej księży – mówi ks. Maciejewski.
Oprócz 650 młodych na rekolekcje pojadą też członkowie Domowego Kościoła Archidiecezji Katowickiej. W tym roku czeka na nich 26 turnusów. Obok miejsc, do których oaza rodzin wraca co roku, będą też cztery nowe punkty: w Smolanach w diecezji ełckiej, w Starej Wsi koło Krosna, w Sandomierzu i w miejscowości Zamek Bierzgłowski niedaleko Torunia – w najprawdziwszym, krzyżackim zamku. Są chętni do zapełnienia wszystkich tych turnusów, choć pobyt na rekolekcjach – tak jak prawie wszystko – zdrożał.
Przedłużenie Jego wstrząsu
W nabożeństwie rozesłania członków Ruchu Światło–Życie w kościele Niepokalanej Jutrzenki Wolności w Katowicach-Brynowie wziął udział abp Adrian Galbas. W homilii nawiązał do sceny z odczytanej wcześniej Ewangelii. Skomentował, że Jezus jest wstrząśnięty kondycją ludzi, których spotyka, jest wstrząśnięty ich sytuacją. – To jest takie wstrząśnięcie, które człowieka aż wewnętrznie boli, skręca, nie pozwoli mu przejść obojętnie – powiedział. – To są ludzie, których ewangelista Mateusz definiuje jako „owce niemające pasterza”, a więc ludzie zdezorientowani. Owca bez pasterza nie wie, w którą stronę iść. Jest bardzo duże niebezpieczeństwo, że popełni błąd, wybierając na chybił trafił, bez przewodnika, bez światła, jakąś drogę. Jest wielkie prawdopodobieństwo, że droga, którą wybierze, będzie błędna – mówił.
Zwrócił uwagę, że owca bez pasterza jest też wystawiona na niebezpieczeństwo. – Jezusem to wstrząsa i Jezus w odpowiedzi na ten wstrząs powołuje współpracowników, konkretnych ludzi, wymienionych z imienia. Nie idealnych, nie doskonałych, ale chce ich mieć jako swoich współpracowników. Jako przedłużenie swoich rąk, jako przedłużenie swojego serca, jako przedłużenie swojego wstrząsu. I daje im to, co On sam ma w swojej władzy. I mówi: „Ratujcie ich w taki sposób jak Ja”. Nie prosi ich o nic, czego On nie robi – powiedział.
Arcybiskup Adrian podziękował księżom moderatorom i świeckim animatorom za hojność, jaką jest poświęcenie swojego urlopu czy wakacji na prowadzenie rekolekcji oazowych. Zauważył, że wybierają to, co trudniejsze. Wyraził przekonanie, że Pan Bóg zawsze widzi naszą ofiarę i odpowiada nam swoimi łaskami.
Dodał: – Może być i tak, że i my sami czujemy się tacy znękani i porzuceni, a tu jeszcze kolejne zadanie, którego może nie chce nam się podjąć. Nie mam pomysłu, jak to zrobić, poza tym, żeby to jakoś ofiarować Chrystusowi Panu. Pomyślmy tak: może właśnie to, że mi się nie chce, będzie największym pasem transmisyjnym Jego łaski i Jego działania.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się