Arcybiskup koadiutor wspólnie z neoprezbiterami sprawował Mszę św. w kaplicy Domu św. Józefa. Na jej zakończenie wyświęceni ostatnio kapłani udzielili księżom emerytom błogosławieństwa prymicyjnego.
Arcybiskup Adrian Galbas przypomniał słowa kolekty Mszy św. sprawowanej przez kapłana w rocznicę własnych święceń: „Ojcze święty, Ty bez żadnych moich zasług dałeś mi udział w wiecznym kapłaństwie Chrystusa i wybrałeś mnie do służby Kościołowi. Spraw, abym był mężnym i pokornym głosicielem Ewangelii i wiernym szafarzem sakramentów”.
– Ta modlitwa streszcza wszystko, co jest najważniejsze w byciu księdzem. Przede wszystkim chodzi o świadomość tego, że kapłaństwo nie jest nasze, ale Chrystusa, jest udziałem w Jego wiecznym kapłaństwie. Nie jest naszą własnością i nie jest naszą własną konstrukcją. To nie my umarliśmy za ludzi. To Chrystus. On wydał swoje Ciało i przelał swoją Krew. My jesteśmy tylko odźwiernymi w wielkim skarbcu Boga, którzy. jak inni, mogą w nieograniczony sposób z tych skarbów korzystać dla siebie i którzy, dzięki Niemu, mogą je udostępniać innym. Nie jest to jednak nasz skarbiec i nie my dołożyliśmy się do jego nieskończonej wartości – mówił koadiutor. – Wybór nas, mówi ta modlitwa, jest skutkiem wolnej decyzji Chrystusa. Nie ma w niej żadnych moich zasług. Nie zasłużyłem na to, by być księdzem. Nie otrzymałem tego w nagrodę za dobre sprawowanie albo dlatego, że jestem lepszym człowiekiem niż ktoś drugi, niż świecki. To Chrystus mnie wybrał. Kiedyś być może zechce nam zdradzić motywy swojej decyzji. Teraz pozostaje ją przyjąć, mieć świadomość wielkiego daru i odwdzięczać się za tę łaskę jak najbardziej gorliwą służbą – podkreślił.
Kaznodzieja zaznaczył, że służba Kościołowi w praktyce oznacza służbę konkretnemu człowiekowi. – Do Chrystusa lgnęli zwłaszcza grzesznicy, ludzie zmarginalizowani, chcieli z Nim być, chcieli Go słuchać. Jeśli ludzie boją się do mnie podejść, boją się zadać pytanie, podzielić swoimi wątpliwościami, boją się odezwać, to trzeba siebie pytać: dlaczego? Czy może coś jest nie tak ze mną? Może coś w moim stylu posługi jest rażąco inne niż ta, której obrazem jest Chrystus Wieczny Kapłan i pokorny sługa – mówił.
– Ten wyniosły sposób traktowania ludzi rzadko kiedy podyktowany jest prawdziwą żarliwością o człowieka i troską o jego zbawienie, nawet jeśli tak jest uzasadniany. Częściej jednak jest on wynikiem deficytów osobowych i osobistych księdza, których nie uświadomił sobie, albo które w sobie maskuje i od których ucieka, jest wynikiem jego samotności, nieprzeżytej żałoby, porażek, z których nie wyciągnął wniosków. Bywa także owocem zwyczajnego nielubienia siebie samego. A jak ktoś nie lubi siebie, trudno, żeby lubił i szanował innych – dodał.
Abp Galbas, cytując papieża Franciszka, przypomniał, że na wyniosłość kapłana szczególnie nie może być miejsca w konfesjonale. „Spowiednicy są wezwani do tego, aby byli zawsze i wszędzie, w każdej sytuacji i pomimo wszystko, znakiem prymatu miłosierdzia” – cytował. – Taką zdolność do ofiary trzeba w sobie nieustannie badać i ją wykształcać. Nie ma jej ksiądz, który niczego nie zrobi, jeśli mu nie zapłacą. Nie ma takiej zdolności do ofiary także ten ksiądz, który potrzebuje nieustannych wsparć ze strony innych. Który wciąż musi być chwalony, podziwiany i pieszczony. Nie ma jej także i ten, kto chorobliwie myśli o swojej karierze, o urzędach, godnościach, tytułach i zaszczytach, zapominając, że jedyna kariera godna Chrystusowego kapłana, to kariera „w dół”, w stronę służby – podkreślił.
Receptą na stosowanie w codzienności tych zaleceń jest karmienie „stałą, systematyczną modlitwą, gorliwą adoracją, codziennym różańcem, wytrwałą medytacją, nabożnym sprawowaniem świętych sakramentów”.
Mszę św. w kaplicy Domu Księży Emerytów koncelebrowali neoprezbiterzy. Na koniec udzielili obecnym błogosławieństwa prymicyjnego.