Ks. inf. Stanisław Świerczyński, wieloletni rektor Polskiej Misji Katolickiej w Anglii i Walii oraz naczelny kapelan ZHP poza krajem, został pochowany w rodzinnej Kostuchnie, dzielnicy Katowic. Zmarł 6 maja, krótko przed 92. urodzinami.
Kiedy po wybuchu II wojny światowej Niemcy aresztowali jego ojca, a później wysłali na roboty przymusowe, wraz z matką pracował na utrzymanie rodziny, zbierając i sprzedając węgiel.
Jako nastolatek był łącznikiem Armii Krajowej. - Przewoził różne wiadomości. Jego ojciec też był w AK, ale nie wiedzieli o sobie nawzajem - mówi Maria Mach, siostrzenica ks. Świerczyńskiego. - Jego ojciec, a mój dziadek, mówił po wojnie: "Jakbym wiedział, to bym mu to wybił z głowy". Ale on też mówił w domu, że idzie pomagać komuś w koszeniu, a naprawdę chodził w sprawach Armii Krajowej - dodaje.
Urodził się 13 maja 1931 r. w kolonii Boże Dary - dzisiaj to część Katowic-Kostuchny. Był najstarszym synem Antoniego i Anny z domu Kotara. Miał dwie siostry i trzech braci. Jego ojciec był głównym mechanikiem kopalni Boże Dary.
Rodzina przez jakiś czas mieszkała w Murckach. Stanisław był ministrantem w tamtejszej parafii NSPJ.
W 1938 r. zaczął naukę w szkole powszechnej w Podlesiu, ale przerwała ją wojna. Od 1940 r. kontynuował edukację w niemieckiej szkole podstawowej. Po wojnie skończył Państwowe Gimnazjum i Liceum Męskie w Tarnowskich Górach; był wtedy wychowankiem Konwiktu Biskupiego. Przez trzy lata uczył się też w szkole muzycznej w klasie skrzypiec.
Po maturze w 1951 r. zgłosił się do Śląskiego Seminarium Duchownego w Krakowie. Był dziekanem alumnów, wykazując podczas pełnienia tej funkcji dużą roztropność, zmysł organizacyjny, zapobiegliwość i gotowość do poświęcenia dla sprawy, był zawsze pogodny.
Święcenia prezbiteratu przyjął w trudnym momencie, gdy śląscy biskupi po wygnaniu pozostawali poza diecezją. Udzielił mu ich 24 czerwca 1956 r. biskup częstochowski Zdzisław Goliński w katedrze Chrystusa Króla w Katowicach. Miasto było wtedy przez komunistów oficjalnie przemianowane na Stalinogród.
Po święceniach został skierowany na zastępstwo wakacyjne do parafii NSPJ i św. Jana Bosko w Piotrowicach. Jako wikariusz pracował duszpastersko w parafiach Narodzenia NMP w Pszowie (1956-1959) i św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Marklowicach (1959-1960). W 1960 r. został prefektem w Niższym Seminarium Duchownym im. św. Jacka. Był nim aż do zamknięcia tej szkoły przez komunistyczne władze dwa lata później. Później był wizytatorem nauki religii.
W 1966 r. wyjechał na studia zagraniczne z katechetyki w instytucie Lumen Vitae w Brukseli i na Uniwersytecie Katolickim w Paryżu. W 1972 r., na prośbę bp. Szczepana Wesołego, Ślązaka i duszpasterza polskiej emigracji, zaczął pracę katechetyczną wśród Polonii w Anglii. Był prefektem i kapelanem w szkole sióstr nazaretanek w Pitsford (1972-1974). W 1974 r. objął stanowisko sekretarza Polskiej Misji Katolickiej w Anglii, a 16 października 1991 r. został jej rektorem (1991-2002). Od 1977 r. był też proboszczem polskiej parafii Chrystusa Króla w Londynie-Balham, gdzie wyremontował zaniedbany kościół. Jako rektor Polskiej Misji Katolickiej przeprowadził też gruntowny remont kościoła Matki Bożej Częstochowskiej i św. Kazimierza na Devoni.
Po upadku komunizmu w Polsce ks. Świerczyński w 1990 r. był członkiem historycznej delegacji. Towarzyszył prezydentowi RP na uchodźstwie Ryszardowi Kaczorowskiemu w przekazaniu insygniów niepodległościowych demokratycznie wybranemu w Polsce nowemu prezydentowi Lechowi Wałęsie. Były to chorągiew RP, pieczęć Kancelarii Prezydenta, oryginał Konstytucji z 1935 r., a także ordery Orła Białego i Polonia Restituta.
W 1999 r. Jan Paweł II mianował go infułatem. Był kapelanem Związku Artylerii Przeciwlotniczej w Londynie, Światowego Związku Karpatczyków oraz naczelnym kapelanem Związku Harcerstwa Polskiego poza Krajem. Wspierał finansowo remont Domu Rekolekcyjnego w Kokoszycach i budowę Domu Księży Emerytów w Katowicach.
- Miał poczucie humoru, był dokładny i obowiązkowy. Bardzo mu zależało, żeby rodzina była zjednoczona. Po śmierci rodziców organizował spotkania rodzinne. Była Msza za jego rodziców w kościele w Kostuchnie, po której wszyscy spotykaliśmy się przy stole - jego rodzeństwo, ich dzieci i wnuki. Był naszym wujkiem Stasiem, kochanym, wyczekiwanym, że przyjedzie, będzie opowiadać - wspomina jego siostrzenica Maria.
Kiedy przyjeżdżał do Polski, mieszkał w Kostuchnie "Na górce", w domu swojej siostry, który uważał też za swój dom. Miał w nim swój pokój.
W 2002 r. przeszedł na emeryturę. Zamieszkał w Niemczech, a pod koniec życia, kiedy zachorował, przeniósł się do Domu Księży Emerytów w Katowicach. - Był serdeczny i otwarty. Kiedy go odwiedziłem z sakramentem chorych, pomimo choroby nie narzekał. Mało mówił o sobie, opowiadał o życiu duchowym, interesował się tym, co dzieje się w Kostuchnie - mówi ks. Krzysztof Szota, proboszcz z Kostuchny.
Ostatnie dni życia ks. Stanisław spędził w domu opieki Senior Residence w Katowicach-Piotrowicach.
Zmarł wieczorem 6 maja w 92. roku życia i 67. roku kapłaństwa. Został pochowany 15 maja w parafii Trójcy Przenajświętszej w Katowicach-Kostuchnie. Liturgii pogrzebowej przewodniczył abp Wiktor Skworc.