Nowy numer 17/2024 Archiwum

Z cerkwi do kościoła na Drogę Krzyżową

Hart ducha pomaga im przetrwać najtrudniejsze chwile. Wtedy nawet planowanie pasterki zgodnie z harmonogramem przerw w dostawie prądu jest czymś oczywistym.

Tu się nic nie zmieniło – zapewnia nieco ponad rok po agresji Rosji na Ukrainę ks. Bartłomiej Sajdok, kapłan z archidiecezji katowickiej posługujący za wschodnią granicą. Wielu może się taka deklaracja wydać szokująca, ale wpływ na taki odbiór sytuacji ma wiele czynników. Po pierwsze: miejsce pracy – w archidiecezji lwowskiej, w niewielkiej miejscowości Draganówka początkowo najpoważniejszym skutkiem wojny była emigracja wewnętrzna. – Mówimy o ok. 8 mln uchodźców wewnętrznych. Z przekazywanych na bieżąco wiadomości wynikało, że w miastach liczba mieszkańców zwiększyła się w tym czasie nawet o 100 proc. Poza tym ciągle niewielu zdaje sobie sprawę, jak rozległym krajem jest Ukraina. Główne uderzenie Rosjan jest skierowane we wschodnią część, my znajdujemy się na zachodzie, bliżej Polski – podkreśla ks. Bartłomiej.

Dostępne jest 16% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy