- Szatański plan komunistów, aby zatrzeć po nich wszystkie ślady, wymazać ich z historii nie powiódł się - powiedział na Mszy św. za dusze żołnierzy wyklętych bp Adam Wodarczyk.
Mówili, że umierają za wolną Polskę i za wiarę w Boga. Ich niezłomność bardzo często była podyktowana nie tylko walką o niepodległość, ale także wiarą w Boga i wiernością Jego prawom - zauważył.
Biskup Wodarczyk w homilii w katowickim kościele Mariackim zacytował ostatni gryps, który wysłał z celi śmierci w więzieniu mokotowskim komendant Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość" Łukasz Ciepliński. Zanim 1 marca 1951 r. został stracony, napisał: "Zrobili ze mnie zbrodniarza. Prawda jednak wkrótce zwycięży. Nad światem zapanuje idea Chrystusowa, Polska niepodległość, a człowiek pohańbioną godność ludzką odzyska".
- Ciepliński miał rację. Prawda i idea Chrystusowa zwyciężają. Bo żołnierze wyklęci, którzy do końca pozostali niezłomni, wrócili do świadomości Polaków. Szatański plan komunistów, aby zatrzeć po nich wszystkie ślady, wymazać ich z historii nie powiódł się - powiedział biskup. - Tak samo brzmiały nieraz ostatnie słowa innych bohaterów Niepodległej, skazanych przez Sowietów i ich polskich kolaborantów. Słowa przekazywane rodzinom czy współwięźniom. Mówili, że umierają za wolną Polskę i za wiarę w Boga. Ich niezłomność bardzo często była podyktowana nie tylko walką o niepodległość, ale także wiarą w Boga i wiernością Jego prawom - zauważył.
Zachował się jak żołnierz
Przytoczył słowa kpt. Władysława Łukasiuka "Młota", dowódcy 6 Wileńskiej Brygady AK, legendy Podlasia: "My chcemy Polski suwerennej, Polski chrześcijańskiej, Polski - polskiej! (...) Tak, jak walczyliśmy w lasach Wileńszczyzny czy na gruzach kochanej stolicy Warszawy z Niemcami, by świętej Ojczyźnie zerwać pęta niewoli, tak dziś do ostatniego legniemy, by wyrzucić precz z naszej Ojczyzny Sowietów. Święcie będziemy stać na straży wolności i suwerenności Polski i nie wyjdziemy dotąd z lasu, dopóki choć jeden Sowiet będzie deptał Polską ziemię".
Cytował też "ochotnika do Auschwitz" rtm. Witolda Pileckiego. - Ten bohaterski żołnierz, maltretowany w ubeckiej katowni przy ul. Rakowieckiej, rozstrzelany 14 maja 1947 r., do końca pozostał wierny Polsce i Bogu - powiedział. - Dziś sanitariuszka Danuta Siedzikówna "Inka" jest bohaterką młodzieży, "bo zachowała się jak trzeba" - takie ostatnie swoje słowa na tej ziemi kazała przekazać babci. Podobnie żołnierzem wyklętym/niezłomnym jest gen. August Emil Fieldorf "Nil", który po cudownym niemal uratowaniu z sowieckich łagrów wrócił do lubelskiej Polski - nie podjął dalszej walki, tylko chciał pracować, aby utrzymać rodzinę. Mógł uratować głowę, gdyby poszedł na współpracę... Ale tego nie uczynił, zachował się jak prawdziwy żołnierz - powiedział bp Wodarczyk.
Zabita elita
Wyliczył, że w latach 1944-1956 o wolną Polskę walczyło ok. 200 tys. żołnierzy II Rzeczypospolitej w różnych formacjach podziemia, głównie zbrojnego. Ponad 20 tys. żołnierzy niezłomnych zginęło z bronią w ręku. - Tych, którzy nie poddali się drugiemu, sowieckiemu okupantowi - dowódców i żołnierzy, kapłanów, działaczy politycznych, a także harcerzy i uczniów - czekały represje, wieloletnie wyroki i śmierć. Do 1955 r. spośród ponad 8 tys. orzeczonych kar śmierci wykonano ok. 4,5 tys. Polska straciła nie tylko żołnierzy, ale elitę, kadrę przywódczą. W cywilu żołnierze wyklęci/niezłomni byliby gospodarzami, urzędnikami, inżynierami, prawnikami, artystami... - powiedział.
Przypomniał, że od 2011 r. obchodzimy powołany ustawą Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych jako święto państwowe. - Obchodzimy je głównie dzięki dwóm osobom - śp. prezydentowi RP Lechowi Kaczyńskiemu i śp. prezesowi Instytutu Pamięci Narodowej Januszowi Kurtyce. Obaj nie wrócili ze Smoleńska z obchodów 70. rocznicy zbrodni katyńskiej - zauważył. - Bracia i siostry, podążamy wielkopostną drogą nawrócenia w roku Pańskim 2023, gdy za naszą wschodnią granicą toczy się dramatyczna wojna rozpętana przez Rosję. Niech dla nas, zgromadzonych w dniu święta żołnierzy niezłomnych na modlitwie za spokój ich duszy, ci odważni ludzie staną się znakiem odważnej i wiernej miłości do Boga i ojczyzny. I tego, że warto zachować się jak trzeba. Tu i teraz, w konkretnym momencie naszych dziejów. Chrześcijańskich i Polskich - zaznaczył.
Po Mszy św. przed katowickim kościołem Mariackim odbył się wojskowy apel pamięci z udziałem żołnierzy 13 Śląskiej Brygady Obrony Terytorialnej, przedstawicieli urzędów i instytucji, kombatantów oraz młodzieży szkolnej z Katowic i Tychów. Delegacje różnych środowisk złożyły kwiaty w kaplicy Golgota Ojczyzny. Po uroczystościach odbyło się spotkanie przy żołnierskiej grochówce.