Nowy numer 22/2023 Archiwum

Sygnał, że ruszamy

O magicznym myśleniu i tym, co ma nas „trzepnąć” w Wielkim Poście, mówi ks. Łukasz Dziura.

Marta Sudnik-Paluch: Wielki Post to w wielu domach tradycyjnie okres szczególny, związany m.in. z podejmowanymi postanowieniami. Jak dobrze przeżyć ten czas, żeby nie zatrzymać się tylko na przykład na niejedzeniu słodyczy?

Ks. Łukasz Dziura: Współcześnie jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że w Wielkim Poście musimy zrobić coś niezwykłego, co pozwoli nam przeżyć go we właściwy sposób. Tymczasem tradycja liturgiczna mówi o tym, że w poście nie musimy robić niczego wyszukanego. Powinniśmy skupić się na esencji. W liturgii w tym czasie nie robimy nic ponad. Wręcz przeciwnie: liturgia „kasuje” nam wiele znaków i gestów – aklamację Alleluja, Gloria, nie ma radosnych śpiewów i uroczystych celebracji, w V niedzielę zasłaniamy krzyże i obrazy. Pozostaje umiar, prostota i skromność.

Ale w czasie wszechobecnego przesytu (od bodźców po jedzenie z całego świata) zejście do minimum może się jednak kojarzyć z ekstrawagancją.

W tych kategoriach − zgoda. I to ograniczenie podejmowane w formie np. ścisłego postu czy innych wyrzeczeń będzie dobre pod jednym warunkiem: nie możemy pozostać tylko w płaszczyźnie postanowień. To musi nas prowadzić do głębszej relacji z Bogiem, inaczej staje się trochę pozbawione sensu. Każdy post, wstrzemięźliwość, która jest tylko dla samego ograniczenia czegokolwiek (posiłku, słodyczy, alkoholu) przywodzi na myśl faryzeuszy, o których mówi liturgia słowa Środy Popielcowej. Jeśli nie pójdzie za tym miłość do drugiego człowieka, szukanie Pana Boga…

…to po prostu na chwilę przejdziemy na dietę?

Tak, ponieważ akty pokutne mają prowadzić mnie do Boga, a nie do kilku centymetrów w pasie mniej.

To gdzie jest ta granica pomiędzy dobrze rozumianym postanowieniem a gestem wynikającym z tradycji?

W Wielkim Poście liturgia słowa zwraca naszą uwagę na post, modlitwę i jałmużnę. My dzisiaj nie możemy tego traktować tak samo, jak postrzegali to nasi rodzice czy dziadkowie. Przykładem jest piątkowa wstrzemięźliwość od spożywania mięsa, która, jeśli to przekalkulujemy, jest droższa niż jej brak, bo ryba kosztuje więcej niż kurczak. I tu rodzi się pytanie o rzeczywistą istotę postu. Jak pościć współcześnie, żeby jednocześnie nie zgubić istoty postu. Podobnie jest z jałmużną, która powinna być ofiarą nie dla spokojnego sumienia, ale rzeczywistym wyrzeczeniem, które, mówiąc kolokwialnie, „uderzy po kieszeni”. Jeśli chcemy przeżyć ten czas głęboko, to musimy zdecydować się na pewne umartwienia. Tak samo z modlitwą, która nawet dla Chrystusa była nieraz trudnym doświadczeniem: cierpiał, miał wątpliwości i pytania – jak w czasie modlitwy w Getsemani. Dlatego Wielki Post może być dobrze przeżyty, kiedy podejmujemy wysiłek pogłębienia swojej codziennej modlitwy, poświęcamy na nią więcej czasu, nie tylko odmawiamy w biegu szybką Koronkę do Bożego Miłosierdzia. To ma być czas zmiany, moment wyhamowania. Jeśli na codzienność spróbujemy spojrzeć właśnie w taki sposób, to Wielki Post nabierze wtedy swojego charakteru.

To w takim razie co Ksiądz radzi, żeby tego czasu nie zmarnować?

Nie przywiązujmy się za bardzo do symboli i znaków. One mają jedynie pokazywać kierunek, wskazywać na coś głębszego. Porzućmy magiczne podejście do popiołu Środy Popielcowej: ten dzień w liturgii nie jest ani świętem, ani uroczystością. To po prostu początek Wielkiego Postu, sygnał, że ruszamy. Sam popiół, jako symbol, został wprowadzony ok. X wieku po to, żeby zadziałać na wyobraźnię wiernych, dodać dramaturgii. Pamiętam Środę Popielcową sprzed 15 lat, w mojej pierwszej parafii. Z racji niewielkiego kościoła i bardzo dużej liczby wiernych popiół można było przyjąć również po Mszy Świętej – w drzwiach kościoła. Ogromnym szokiem było dla mnie, kiedy niektórzy przychodzili tylko po popiół, nie wchodząc do kościoła. Przypominali sobie o grzechu i śmierci, o przemijaniu, nie szukając Tego, który pokonał grzech i daje życie.

Dlatego dużo bliższa wymowie tego dnia wydaje się pierwotna forma początku Wielkiego Postu, sięgająca czasów papieża Grzegorza Wielkiego (540–604), czyli procesja pokutna od bazyliki św. Anastazji u podnóża Palatynu do bazyliki św. Sabiny na Awentynie w Rzymie. To nie był tylko zwykły marsz – trasa wiedzie ostro pod górę, trzeba się mocno wysilić. I to pokazywało, że musimy wyjść z domu i podjąć bardzo konkretny wysiłek.

Postanowieniem wielkopostnym może być na przykład dobrze przygotowana i przeżyta spowiedź. To będzie na pewno lepsze niż powielanie tradycyjnych postanowień. Dobrze się przygotujmy, wybierzmy odpowiedni moment, bez kolejki, nie na ostatnią chwilę. I pamiętajmy, że Wielki Post jest po to, aby po raz kolejny odkryć w swojej codzienności żyjącego Jezusa. Wszystkie formy, praktyki i tradycje wielkopostne mają nas prowadzić do Niego – naszego Pana i Zbawiciela• marta.paluch@gosc.pl

Spowiedź w katedrze

W katedrze Chrystusa Króla księża dyżurują w stałym konfesjonale od poniedziałku do soboty w godzinach 6.30–18.00 W niedzielę i święta spowiedź 15 min. przed Mszą św.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast