Metropolita katowicki przewodniczył Mszy św. w intencji ojczyzny sprawowanej z okazji Narodowego Święta Niepodległości w katedrze Chrystusa Króla w Katowicach.
Mszę św. koncelebrowali biskupi pomocniczy, księża posługujący w kurii metropolitalnej, instytucjach diecezjalnych oraz duszpasterze katedralni. W modlitwie uczestniczyli przedstawiciele władz rządowych i samorządowych, a także służby mundurowe.
W homilii metropolita katowicki zwrócił uwagę na katastrofy nękające ludzkość w ostatnich latach, począwszy od pandemii a na wojnie skończywszy. – Wojna jest zawsze klęską ludzkości – mówił. – Jest klęską każdego i wszystkich. Mogą się nią podzielić: organizacje międzynarodowe od ONZ-tu poczynając; dyplomacja oraz Kościoły i Cerkwie nie potrafiące zgodnie głosić ewangelicznego przesłania pojednania, przebaczenia i pokoju; a nade wszystko wspólnie działać na rzecz zachowania Bożego przykazania: nie zabijaj! – kontynuował.
Za św. Jan XXIII stwierdził jednak że „nie trzeba widzieć wszystkiego w czarnych barwach, narzekać na zły świat, uciekać przed nim czy dążyć do jego potępienia”. – Temu światu (…) potrzebni są prorocy nadziei. I nie chodzi tu o głoszenie naiwnego huraoptymizmu, lecz o nadzieję chrześcijańską: głęboką i pewną, ponieważ zakotwiczona jest w Chrystusie – dodał.
Abp Skworc przywołał pełną nadziei postawę Ojców Soborowych odnosząc się w szczególny sposób do Konstytucji Duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym „Gaudium et spes” Soboru Watykańskiego II. – Ojcowie soborowi wierzyli w Boga, a nie w postęp. Zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństw i trudności, jakie stają przed głosicielami przesłania Ewangelii we współczesnym świecie, ale postanowili je traktować jako wyzwania, z którymi trzeba się zmierzyć. Nie ograniczali się do wołania: „jesteście grzesznikami”, lecz – odczytując zamiar Ducha Świętego - wybrali wołanie: „jesteśmy grzesznikami, ale nasze grzechy zostały odkupione. Jesteśmy zbawieni przez Jezusa Chrystusa. Pójdźmy za Nim – podkreślił metropolita katowicki.
Jednocześnie zwrócił uwagę na wartość pokoju, który zdefiniował „nie tylko jako czas między wojnami, ale owoc braterstwa, autentycznego humanizmu i Bożego błogosławieństwa”, ale owoc porządku moralnego i życia w zgodzie z własnym sumieniem.
– Poprzez dramat wojny doceniamy błogosławieństwo pokoju, który, jeśli ma być trwały, musi być owocem sprawiedliwości społecznej i wolności narodów zbudowanych na fundamencie porządku moralnego. – zaznaczył. – Kościół uczy, że istotne bitwy toczą i rozgrywają się również w sumieniach ludzi, a także o ich sumienia. Zanim zostają zniszczone granice państw, wcześniej niszczy się granice moralne. Trudno powiedzieć, jaka będzie moralność w przyszłości, ale trzeba się zastanowić, czy możliwa jest przyszłość ludzkości bez moralności? – pytał.
Z niepokojem wskazał na istniejące podziały we współczesnym świecie. – Wojny mające miejsce w zglobalizowanym świecie, który łączy ludzi i państwa na tyle sposobów, wskazują jednak na istnienie w nim głębokich podziałów – powiedział. – Rozwojowi świata, czy to gospodarczemu, czy politycznemu, powinien towarzyszyć rozwój moralny człowieka, społeczności i relacji międzynarodowych.
Nakreślił też wizję patriotyzmu w obecnej sytuacji geopolitycznej Polski. – To przede wszystkim wprowadzanie pokoju – mówił. Dodał, że „zadaniem państwa jest obrona obywateli i niesienie im pomocy w sytuacji nieprzewidzianych zagrożeń”. W tej trudnej misji w wymiarze indywidualnym i społecznym wskazał na znaczenie kardynalnej cnoty roztropności. – To roztropność pozwala trafnie rozpoznać prawdziwe dobro i powinność moralną, co należy czynić w konkretnej sytuacji oraz jak wybrać najodpowiedniejsze środki do realizacji tego działania. Roztropność, która przeciwstawia się szaleństwu oraz pokusom i porywom ludzkiej pychy jest bowiem fundamentalną cnotą polityczną. I o nią dzisiaj Boga prosimy - kontynuował.
Z wdzięcznością wyraził się też o konkretnej pomocy zaoferowanej ofiarom wojny na Ukrainie. – Tak wiele uczyniliśmy jako państwo, społeczeństwo, Kościoły i organizacje, a przede wszystkim rodziny otwierające dla przybyszów mieszkania i domy. Czy nasza wspólnotowa i w zasadzie jednomyślna odpowiedź nie wskazuje na to, iż mimo wszelkich trudności jakie przeżywa Kościół, ewangeliczny zaczyn jest obecny w naszym społeczeństwie, a zasiew Bożego słowa przynosi owoc obfity? – spuentował abp Skworc.