O Administracji Apostolskiej na Górnym Śląsku w setną rocznicę jej powołania dyskutowali naukowcy na Wydziale Teologicznym UŚ.
Konferencję naukową "Sanctissimus Dominus Noster. W stulecie powstania Administracji Apostolskiej na Górnym Śląsku" otworzył abp Wiktor Skworc. Mówił o wydarzeniach i wyzwaniach, które podejmował Kościół na Górnym Śląsku najpierw dzięki strukturze Administracji Apostolskiej, powołanej 7 listopada 1922 roku, a później dzięki diecezji katowickiej. Mówił między innymi o rozbudowanej działalności dobroczynnej, która w pewnym momencie przyjęła formułę Caritas. - Powołanie administracji, później diecezji, zbiegło się z kryzysem ekonomicznym - wyjaśnił.
Abp Wiktor Skworc: to powrót do źródełWspomniał o szczególnej symbiozie, jaką w czasach PRL-u stworzył Kościół na Śląsku ze środowiskiem robotników. Mówił o architekturze sakralnej, która była odpowiedzią diecezji na próby budowania miasta bez Boga, o wizycie Jana Pawła II na Muchowcu w Katowicach, o powstaniu Wydziału Teologicznego UŚ i strefy kultury w jego pobliżu. - W tych strukturach, które powstały sto lat temu, z ogromną pasją działali ludzie. Wypełniali je treścią ewangelizacji - powiedział.
Na konferencji była mowa o administratorze apostolskim Auguście Hlondzie, który później został pierwszym biskupem katowickim, kardynałem i prymasem Polski. Wśród słuchaczy była Maria Herok, spokrewniona z Augustem Hlondem. - Moja babcia była siostrą prymasa. Ponieważ prymas w wieku 12 lat wyjechał do Włoch, do salezjanów, przez całe życie uważał, że to zgromadzenie jest jego domem. Owszem, był związany z rodziną, podkreślał otrzymane w domu wychowanie i odwiedzał matkę, ale na pierwszym miejscu stawiał zawsze Kościół i swoje obowiązki - mówiła, przywołując rodzinne opowieści.
Maria Herok: uważał, że zakon jest jego domemPaneliści przypomnieli, że powołanie przez papieża na administratora właśnie ks. Hlonda było w 1922 roku zaskoczeniem zarówno dla Polaków, jak i Niemców. Spodziewano się, że będzie to ktoś lepiej znany na Śląsku. W gorącym czasie po plebiscycie i powstaniach znani księża, wymieniani jako kandydaci, byli jednak często nieakceptowani albo przez śląskich Polaków, albo przez śląskich Niemców. Niemcy nie życzyli sobie na stanowisku administratora księdza Teodora Kubiny, proboszcza w Katowicach, ani ks. Władysława Roboty, proboszcza w Gierałtowicach. Polacy z kolei nie chcieli ks. Ludwika Tunkla z Kochłowic czy ks. Jana Kapicy z Tychów.
Papież nie mianował żadnego z nich. Wybrał człowieka z zewnątrz, Ślązaka, który wychował się we Włoszech - salezjanina Augusta Hlonda. August Hlond miał mocną polską tożsamość, ale nie dyskryminował niemieckich Ślązaków. Dbał raczej o zasypanie przepaści, jaka między Polakami i Niemcami pojawiła się na Śląsku po pierwszej wojnie światowej. Walczył też z demoralizacją, która rozprzestrzeniła się w regionie w tych niespokojnych latach.
- Powołanie administracji apostolskiej sto lat temu miało wielkie znaczenie wówczas dla tej ziemi i Górnoślązaków - powiedział nam ks. dr hab. Damian Bednarski, odpowiedzialny za organizację konferencji. - Ale i my po stu latach możemy mówić o ważnym przesłaniu dla nas i o konsekwencjach tego wydarzenia. Po pierwsze, mamy osobną strukturę kościelną, teraz już diecezję i przez sto lat kształtowane tutaj duchowieństwo. Mamy też swoistą tożsamość Kościoła na tej ziemi - stwierdził.