W uroczystość Matki Bożej Piekarskiej abp koadiutor Adrian Galbas poświęcił odnowioną kaplicę na piekarskiej kalwarii.
To jedna ze stacji drogi krzyżowej na piekarskiej kalwarii. Poświęcenie kaplicy było połączone z Sumą odpustową, którą sprawował abp Adrian Galbas. – Radujemy się mocno tym wydarzeniem. Przygotowywaliśmy się do niego w porządku ciała i duszy. Pierwszy bukiet dla Matki Bożej został już ofiarowany. To kaplica Bożego Grobu, a po południu poświęcimy organy w kościele kalwaryjskim. Drugi to bukiet naszych serc i modlitwy – mówił ks. Mirosław Godziek, proboszcz i kustosz sanktuarium. Podziękował zebranym za wsparcie modlitewne i finansowe zrealizowanych w sanktuarium dzieł.
W swoim słowie abp Adrian Galbas przypomniał historyczną genezę święta Najświętszego Imienia Maryi, związanego z wygraną wojsk pod wodzą króla Jana III Sobieskiego pod Wiedniem. Kaznodzieja przypomniał słynne słowa polskiego króla: „Veni, vidi, Deus vincit” (łac. „Przybyłem, zobaczyłem, Bóg zwyciężył”). Odniósł tamte wydarzenia do walki, jaką każdy z nas toczy na co dzień w naszych sercach – walki dobra ze złem. – Jesteśmy także zaproszeni do walki zewnętrznej toczącej się ze światem, który jest często niechętny Chrystusowi, jest neopogański. Naprzeciw nas nie stoją wojska Kary Mustafy, ale dzisiejsza antychrześcijańska kultura, która na to, co dla nas jest wartością, reaguje często obojętnością – zwrócił uwagę abp A. Galbas. – I to jest często gorsze niż jawne agresywny ateizm, kiedy w ciebie nie jest wycelowany żaden pistolet, tylko masz naprzeciw czyjeś ramiona, które po prostu obojętnie się wzruszają. Słyszysz: „Jest mi obojętne, czy Jezus zmartwychwstał, czy to jest opłatek, czy jakaś Komunia św. Dla mnie to nie ma żadnego znaczenia”. Czasem ze swoją drogą z Chrystusem możesz się czuć jak kolekcjoner samochodzików na resorach – ma swoje hobby, dla niego jest to ważne, ale dla innych całkowicie bez znaczenia – mówił.
Homilia abp. Adriana Galbasa na sumie odpustowej w Piekarach ŚląskichJednocześnie kaznodzieja wskazał, gdzie szukać wsparcia w tej walce z obojętnością. – Ważne są konkretne przykłady, spojrzenie na ludzi, którzy się tą obojętnością nie zniechęcają, którzy są wytrwali. Na przykład na narzeczonych, którzy żyją w czystości, i są traktowani jak dinozaury. Na małżonków i księży, którzy swoich złożonych ślubowań nie traktują jak wakacji na Hawajach, nie są w nich tak długo, dopóki mają na to ochotę – wymieniał. – Takie przykłady są wielkim wsparciem, by samemu stawać się takim znakiem. Bo wychodząc ze Mszy św., nie możemy zakładać czapki niewidki, stawać się częścią tego zobojętniałego świata. Musimy pamiętać, że znakiem naszej wiary jest stabilny krzyż a nie rozchwiana chorągiewka – przypomniał.
Msza św. była również okazją do tego, by podziękować wolontariuszom, którzy z własnej inicjatywy uporządkowali ścieżki na kalwarii piekarskiej.