Biskup z Papui-Nowej Gwinei mówił do uczestników pielgrzymki mężczyzn do Piekar po… śląsku. Na godzinie ewangelizacyjnej opowiadał o św. Józefie.
To biskup Dariusz Kałuża. Pochodzi ze Studzionki koło Pszczyny. Kiedy miał 15 lat, Kałużowie przeprowadzili się do Żor ,a później jeszcze do Mizerowa w gminie Suszec, w parafii Brzeźce. To właśnie tam dziś przyjeżdża, kiedy jest na Śląsku na urlopie.
Biskup Dariusz w czasie godziny ewangelizacyjnej na pielgrzymce mężczyzn do Piekar większość swojego świadectwa złożył po śląsku. Mówił, że męskie serce jest twarde i oporne. – Mie się podobo, jak Pon Bóg godoł do świyntego Józefa: zawsze go musioł najprzód uśpić… – powiedział.
Gdy pielgrzymi zareagowali śmiechem, uściślił: – No tak! U Adama było to samo! Obejrzcie, co sie w raju stało. Jak Pan Bóg mioł pomysł na kobietę, to musioł Adama uśpić, bo normalnie by z nim nie pogodoł. Normalnie Adam by się na niego nie otworzył… – powiedział. – Z facetami tak chyba jest. Pan Bóg ma swoje ścieżki, Pan Bóg ma swój plan, swoją wizję. Czasami się przed tym bronimy: „Może ktoś lepij to zrobi, ni mom środków, ni mom zdania, zapytej się moi baby”.
Kiedy ucichł śmiech pielgrzymów, kontynuował: – A tymczasem Pon Bóg mo plan do Józefa. Józef nie chyci wszystkigo od razu. Nie połączy tego ze sobą, żeby zrozumieć, co Pan Bóg od niego konkretnie chce. Ale to jest fajne w tym świyntym Józefie, że chocioż on nie wie, czymu i po co mo to robić, to on to robi! Pon Bóg mu godo: „Weź Maryję” – i nie było tam żodnyj godki, obudził się rano i wziął. „Weź i uciekej”, „Weź i zajmij się Nimi”. Pan Bóg w tyn sam sposób mówi też dzisiej do nas – powiedział.