Metropolita katowicki w 320. rocznicę pożaru z 1702 roku przewodniczył Mszy św. w kościele pw. świętych Filipa i Jakuba w Żorach. Wcześniej na żorskim rynku odbył się uroczysty apel strażacki.
– Dziś przed pożarami chronią nas przepisy przeciwpożarowe i straż pożarna, która niedawno świętowała swoje rocznice. Szeroki jest wachlarz obowiązków strażaków – zauważył arcybiskup. Mówił, że w wielu raportach praca strażaka określana jest jako zawód wysokiego ryzyka, ale przede wszystkim zaufania społecznego. – Wśród najczęściej wymienianych zalet straży pożarnej wymienił m.in.: szybkość i skuteczność działania, dobra organizacja pracy, sprawność i gotowość do działania, a przede wszystkim dobrowolne poświęcenie innym.
Domyślał się, że postawy strażaków mają głębokie motywacje, również religijne. – Tylko strażacy wiedzą, jak bolesny jest widok ludzi tracących w pożarze cały swój dobytek, czy będących ofiarami innego kataklizmu. Widok załamanych rąk najdobitniej wyraża ich duchową, emocjonalną i fizyczną reakcję wobec niszczącego żywiołu i katastrofy. Kiedy jednak mdleją ręce poszkodowanych, pojawiają się ręce strażaków. I są to zazwyczaj pierwsze ręce, które przychodzą z pomocą – zaznaczał abp Skworc.
Odniósł się do dwóch niedawnych tragicznych w skutkach wypadków górniczych, które rozegrały się w Pawłowicach i Jastrzębiu-Zdroju. – Nie zapominamy przy tym, że tam na dole, po ziemią działają ratownicy górniczy; wysoko specjalistyczna służba, narażająca swoje życie i też dramatycznie doświadczająca potęgi metanu i ognia, co bywa mieszanką wybuchową i niszczącą – podkreślał.
Mówił też o trwającej wojnie na Ukrainie i o pomocy, jakiej Polacy udzielają uchodźcom wojennym. – Większości z nich – a mówimy tu o milionach – to my Polacy udzieliliśmy gościny. Wczoraj media podawały, że zostaliśmy nazwani mocarstwem humanitarnym, bo nie budujemy dla nich obozów, tylko otwieramy serca i domy; tak po ludzku bratersko i tak po chrześcijańsku życzliwie – wskazywał, dziękując za każdy gest pomocy.
Modlił się o wygaszenie ognia wojny i o pokój w całej ludzkiej rodzinie.
Wyjaśniał, że pokój jest zarówno darem Bożym, darem Zmartwychwstałego, jak i owocem wspólnego zaangażowania. Jest prawem człowieka i podstawowym dobrem ludzkości oraz niezbędnym warunkiem rozwoju. – Wszyscy – a zwłaszcza my – ludzie Chrystusa – mogą i powinni współdziałać w budowaniu bardziej pokojowego świata: począwszy od rozbrojenia własnego serca, poprzez relacje w rodzinie, społeczeństwie i środowisku, aż po relacje między narodami i między państwami – wyliczał.
Nawiązując do dzisiejszej Ewangelii, przypomniał, że misja Jezusa Chrystusa trwa i jest spełniana aktualnie spełniania przez nas. – Ta misja to głoszenie Dobrej Nowiny, której ważnym elementem jest zwiastowanie pokoju – mówił. – To dzięki naszemu działaniu w imię Chrystusa, możemy likwidować terytorium wojny, nie tylko w znaczeniu geograficznym. Winniśmy w ludzkiej rodzinie gasić pożary – dodawał.
Obchody Święta Ogniowego rozpoczęły się uroczystym apelem strażackim na żorskim rynku. Główną część święta rozpoczęła msza św. w kościele pw. św. św. Filipa i Jakuba w Żorach. Po niej wierni i mieszkańcy przeszli ulicami miasta w tradycyjnej procesji, której uroku dodają płonące pochodnie. Następnie na żorskim rynku odbył się koncert zespołu LemON.
Święto Ogniowe to wydarzenie obchodzone dorocznie 11 maja w Żorach dla przypomnienia tragicznego pożaru z 1702, który strawił sporą część miasta.