Irina z 10-letnią córką Snieżaną uciekły do Kokoszyc z Charkowa. Na 15. piętrze miały mieszkanie, w którym dopiero co skończył się generalny, trwający 3 lata remont. Widziały z okna samoloty bojowe. Zobaczyły też z góry, jak rosyjscy żołnierze podjeżdżają czołgiem i strzelają do cywilnego samochodu. "Było jak w kinie, tylko że to było straszne".
Dach nad głową znalazło w Archidiecezjalnym Domu Rekolekcyjnym w Wodzisławiu Śląskim-Kokoszycach 15 uchodźców wojennych – kobiet z dziećmi. O tym, co przeszły, świadczyło ich zaniepokojenie, gdy ostatnio nad Kokoszycami zawyły syreny. – Okazało się, że to tylko ktoś wypalał trawy – mówi ks. Mateusz Tomanek, dyrektor domu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.