1 marca życie Beaty i Darka wywróciło się do góry nogami. Nie żałują.
Telefon zadzwonił wieczorem. „Z granicy jedzie matka z czwórką dzieci, najstarsze ma 5 lat, najmłodsze 7 miesięcy” – brzmiała wiadomość. „Czekamy” – odpowiedzieli bez zastanowienia. Kiedy o 1.00 pod dom Beaty i Darka Kuniszyków w podrybnickich Jankowicach zajechał samochód z uchodźcami, ich sypialnia była już gotowa – czekało łóżeczko, zapas pieluch i słoiczków dla najmłodszej pociechy. Wszystko udało się zorganizować w kilka godzin.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.