Katowice. - Dramat naszych czasów polega na tym, że coraz mniej ludzi - chrześcijan spotkało w życiu Jezusa Chrystusa, który spogląda na każdego z nas z miłością - powiedział biskup Grzegorz Olszowski na Mszy św. w intencji beatyfikacji ks. Franciszka Blachnickiego.
O beatyfikację ks. Franciszka Blachnickiego, założyciela Ruchu Światło-Życie, modlili się w katowickiej katedrze zebrani na Mszy św. w 35. rocznicę jego śmierci. Mszy św. przewodniczył arcybiskup katowicki Wiktor Skworc.
W homilii biskup pomocniczy Grzegorz Olszowski mówił o pytaniu który zadał Jezusowi, jak czytamy w Ewangelii wg św. Marka, "pewien człowiek": „Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?”. - „Pewien człowiek” to każdy z nas. Mamy prawo pytać o drogę do tego najwyższego celu - powiedział. - I chcemy jak tamten człowiek przybiec do Jezusa, uklęknąć i pytać, bo tylko będąc w obecności Jezusa, na kolanach, możemy uzyskać właściwą odpowiedź! - powiedział.
Człowiek to nie partner handlowy Boga
Zwrócił uwagę, że "pewien człowiek" z Ewangelii, a także uczniowie Jezusa nie umieli zrozumieć, w jaki sposób bogactwo może stanowić przeszkodę na drodze prowadzącej do życia wiecznego. - Błąd polega na tym, że ten człowiek, pytając o życie wieczne, pytał właściwie o to, jak on sam, o własnych siłach, mógłby osiągnąć to, co jest nieosiągalne bez Jezusa - powiedział. - Jezus przeciwstawia się mentalności, według której człowiek staje przed Bogiem w pozycji partnera handlowego, jako ktoś równorzędny, i sądzi, że może sam zasłużyć sobie na życie wieczne. Tymczasem przestrzeganie prawa i przykazań nie wystarczy. Chodzi o coś więcej. To Jezus daje zbawienie i prowadzi do niego! Sam siebie nie zbawisz! - dodał.
Biskup Olszowski wskazał, że ks. Franciszek Blachnicki doświadczył tej prawdy, gdy oczekując na wykonanie wyroku śmierci, przeżył głębokie nawrócenie. - Wywołało ono decydujący wpływ na jego dalsze życie i ugruntowało pragnienie, aby poświęcić się Bogu. Od tej pory stał się „gorliwym apostołem głębokiego nawrócenia i wewnętrznej odnowy człowieka”. I nieraz tłumaczył, że podstawą „wiary konsekwentnej” jest doświadczenie spotkania z osobą Jezusa. Z Jezusem, który umarł i zmartwychwstał, i żyje, i jest obecny między nami - powiedział.
Zwrócił uwagę, że najpierw chodzi o budowanie żywej relacji z Jezusem, a potem, na tym fundamencie, o moralne wymagania. - Dramat naszych czasów polega na tym, że coraz mniej ludzi - chrześcijan spotkało w życiu Jezusa Chrystusa, który spogląda na każdego z nas z miłością. Nie spotkali i dlatego nie potrafią przyjąć zasad moralnych. Rodzina nieraz już nie spełnia przekazu wiary, nie jest szkołą modlitwy, nie jest już często domowym Kościołem - zdiagnozował. Wskazał, że mimo wszystko właśnie to jest zadaniem dla rodzin.
Nie bądź biernym widzem
Biskup Olszowski mówił o przywiązaniu do bogactw tego świata, które często przeszkadzają w pełnym otwarciu się na Boga. - Przy tej okazji trzeba, żeby każdy z nas zadał sobie pytanie, Co jest moim bogactwem? Do czego jestem przywiązany? Nie chodzi tylko o bogactwo materialne. Na ile jestem przywiązany do swoich pomysłów, idei, własnej wizji życia... Jezus pragnie skłonić nas do refleksji, że ludzkie dzieła nigdy nie są doskonale i same nie wystarczą, aby nas zbawić. Apostołom, którzy zatrwożeni pytają: "Któż więc może się zbawić?", odpowiada zdecydowanie "U ludzi to niemożliwe, ale nie u Boga". Tylko Bóg daje zbawienie. Sam siebie nie zbawisz! - powiedział. - W aklamacji przed Ewangelią słyszeliśmy: „Jezus Chrystus, będąc bogatym, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić” (2 Kor). Nie wybierając Jezusa, ów człowiek stracił to, co najlepszego mogło się w jego życiu wydarzyć. Nie oddał swojego "bogactwa" i dlatego odszedł smutny - dodał.
Zauważył, że ks. Franciszek Blachnicki szukając sensu życia, nie odszedł od Jezusa zasmucony, ale podjął to Jezusowe wezwanie. - Dzisiejsze słowo Boże i postać sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego, właściwie w przededniu Wielkiego Postu, są dla nas wezwaniem do nawrócenia. Ks. Blachnicki rozumiał je po pierwsze: jako zrezygnowanie z własnego, a przyjęcie Bożego planu zbawienia; po drugie: jako przyjęcie daru Bożej Miłości - wiara w to, że Bóg ma dla mnie i mojego życia plan, jedyny, który prowadzi do pełni życia i szczęścia. I na tym ma polegać moje nawrócenie, że uwierzę w Bożą miłość, że przyjmę Jezusa do mojego życia, do mojego serca, jako mojego Pana i Zbawiciela - powiedział.
Zauważył też: - Stworzyliśmy pokolenie biernych widzów, a nie aktywnych graczy. To także porównanie ks. Franciszka. Tak jak na stadionie 50 tysięcy widzów przygląda się bez ruchu temu co dzieje się na boisku, gdzie 22 zmęczonych graczy gra do upadłego. Te proporcje trzeba zmienić! Mamy zaangażować się, by stawać się nowymi ludźmi, którzy tworzą nowe wspólnoty, żyjące nową kulturą. Temu zaś służy osobista relacja z Jezusem Chrystusem, doświadczenie żywej wiary i rezygnacja ze swojego bogactwa, bo sami nie zbawimy siebie i innych!