Z powodu silnego wiatru port lotniczy Katowice w sobotę przed południem na kilka godzin musiał wstrzymać naziemną obsługę samolotów. Pasażerowie sześciu maszyn, które w tym czasie wylądowały, musieli czekać na możliwość ich opuszczenia, a kolejni pasażerowie czekali na odprawę.
Jak poinformował rzecznik lotniska Piotr Adamczyk, wstrzymanie obsługi naziemnej w sytuacji, gdy prędkość wiatru przekracza 40 węzłów (ok. 75 km na godzinę) jest obowiązkiem wynikającym z przepisów lotniczych. W takiej sytuacji - choć samoloty mogą bezpiecznie lądować - nie można m.in. podstawiać do nich schodów oraz załadowywać lub wyładowywać bagaży.
- Właśnie z taką sytuacją mieliśmy do czynienia. Około 12.30, gdy prędkość wiatru osłabła, możliwe było wznowienie obsługi naziemnej. Wszystkie służby dokładają starań, by jak najszybciej rozładować zatory. Czynne są wszystkie stanowiska odprawy - powiedział rzecznik Katowice Airport.
Przedstawiciele portu podkreślają, że procedury dotyczące wstrzymania obsługi przy silnym wietrze muszą być na lotniskach skrupulatnie przestrzegane, podobnie jak np. przepisy zakazujące startów w sytuacji, gdy w promieniu 8 km od lotniska szaleje burza w piorunami. Rzecznik przyznał, iż zdarza się, że pasażerowie są zdziwieni i zirytowani koniecznością wydłużonego oczekiwania na opuszczenie samolotu w sytuacji, gdy mimo wiatru maszyna bezpiecznie wylądowała na lotnisku.
Na lotniku w Pyrzowicach sytuację skomplikował także fakt, że na sześć samolotów, które wylądowały w okresie wstrzymania obsługi naziemnej, pięć przyleciało spoza strefy Schengen, co wiąże się dodatkowymi procedurami sanitarnymi, związanymi z pandemią Covid-19. Natomiast na przygotowanie samolotów i odprawę w terminalu czekali kolejni pasażerowie.
W sobotę do godz. 18.00 w woj. śląskim obowiązuje ostrzeżenie meteorologiczne drugiego stopnia przed silnym wiatrem z południowego zachodu i zachodu o średniej prędkości od 40 do 50 km na godzinę, w porywach do 100 km.