Osoba, która przyjęła prawdopodobnie najwięcej na świecie cyklów chemioterapii, bo aż 36, jest Ślązaczką. Mieszka w Jastrzębiu--Zdroju. Choć od lat niewyobrażalnie cierpi, trudno spotkać kogoś równie radosnego. Zaraża radością ludzi, z którymi rozmawia.
Przed 21 laty Gabriela Klimek – młoda mężatka, która żyła aktywnie, pracowała jako pedagog w czterech szkołach, uprawiała sport, świetnie tańczyła – zachorowała. Dopadł ją bardzo rzadki nowotwór tkanki nabłonkowej i łącznej, a do tego miastenia, choroba powodująca małą odporność mięśni szkieletowych na najmniejszy nawet wysiłek.
Doszło jeszcze kilka innych chorób, a także autoimmunoagresja, przez co jej organizm zabija własne komórki.
Lekarze powiedzieli, że z powodu chemioterapii jest trwale bezpłodna. Mimo to, ku zaskoczeniu wszystkich, w 2009 r. Gabrysia zaszła w ciążę i urodziła zdrową córkę. Klara, jasnowłosa jak mama, jest już dzisiaj w 6. klasie podstawówki i w 4. klasie szkoły muzycznej. Gra na klarnecie i fortepianie, kocha śpiewać, interesuje się astronomią i uczy się języka japońskiego.
Zaraźliwa radość
W gorsze dni Gabrysia ma problem z utrzymaniem kubka z herbatą, a nawet z oddychaniem. – Ona walczy o siebie, o swoje życie i nie poddaje się pomimo niewyobrażalnego, codziennego bólu. Jednocześnie otwiera serce na innych ludzi – mówi Robert, jej mąż. – Gabrysia potrafi wypełniać swoje otoczenie radością, która ogarnia ludzi zarówno będących w pobliżu, jak i gdzieś bardzo daleko, wykorzystując współczesne formy kontaktowania się. Ta radość jest zaraźliwa, ponieważ goście przychodzą do naszego domu żeby pocieszyć, ale… sami wychodzą przez Gabrysię pocieszeni – zauważa.
Zapytaliśmy Gabrysię, jaki sens dostrzega w cierpieniu, zwłaszcza własnym. – Cierpienie jest tajemnicą, na którą nigdy nie będzie satysfakcjonującej odpowiedzi. Zwykle lepiej milczeć, bo czasami milczenie pozwala głębiej dotrzeć do sedna. Bardzo często jednak chorzy lub ich bliscy przeklinają swój los. I wtedy rzeczywiście życie staje się przeklęte – mówi. – A można dokonać innego wyboru. Można wybrać drogę Pana Jezusa, drogę krzyżową. Bał się jej. Pocił się krwią. Zgodził się na cierpienie, bo widział Ojca. Widział Nadzieję. I to nie matkę głupich, jak mówi świat, ale pewność obietnicy zmartwychwstania – dodaje.
Gabrysia jest przekonana, że właśnie zgoda na cierpienie daje całkowitą wolność i radość, bo wtedy może ofiarować Bogu swoje cierpienie w różnych intencjach. – Moje życie nie jest wtedy bezsensowne, ale mogę uczestniczyć w chwale Pana. Nie oczekując nic w zamian – tylko być z Nim, w drodze na Golgotę, towarzyszyć Mu – mówi. Zauważa, że w takiej drodze nikt nie chce uczestniczyć. – Można Mu powiedzieć: nie. Wolę Mu powiedzieć: tak. Bo Jemu ufam – wyznaje.
Cierpienie nie jest karą
Skąd ta kobieta bierze siły? – Uświadomiłem sobie, że odkąd ją znam, zawsze w trudnych sytuacjach podejmowała „ryzyko” bezgranicznej ufności Bogu – zwraca uwagę Robert.
Sama Gabrysia sądzi, że bardzo wiele siły dają jej Msze Święte odprawiane u niej w domu. Z tą inicjatywą wychodzą jej znajomi księża. Uczestniczenie w Eucharystii na żywo, a nie tylko przez media, to ogromne przeżycie. – Nie własną siłą człowiek walczy. Trzeba dziękować za modlitwę innym, z wdzięcznością pamiętając o tych, którzy w chwilach próby nie pozwolili nam na utratę nadziei. W najcięższych momentach przytulić się do krzyża, prosić bliskich o modlitwę i księży o sakramenty. Bezcennym skarbem dla chorego jest stały spowiednik, który zna sytuację. Pan Bóg przez innych ludzi pokazuje choremu sens cierpienia i pozwala na bliższą relację ze Sobą – mówi.
Co poradziłaby komuś, na kogo cierpienie dopiero co niespodziewanie spadło i duchowo go przygniotło? – Bądź wdzięczny za każdy krok, nie wiesz, jak długa będzie twoja droga – mówi Gabrysia Klimek. – Nie koncentruj się na tym, czego nie możesz zrobić, ale zauważaj to, co możesz. Kochaj miłością prawdziwą. Tam, gdzie się kocha, nigdy nie zapada zmrok. Nawet w najtrudniejszych doświadczeniach i momentach można być szczęśliwym. Choroba i cierpienie nie są karą – są próbą wiary. Pośród ciemności i udręk Jezus jest z tobą. Choć ty widzisz tylko ciemności, cały twój duch jest otoczony światłością Pana.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się