Z powodu pandemii kolędnicy misyjni ze Świerklan nie chodzili w tym roku po domach, ale i tak zebrali 10 535 zł na pomoc dzieciom z Azji Środkowej. Zbiórka trwała też w innych parafiach archidiecezji katowickiej.
W Świerklanach tych kolędników jest zawsze bardzo dużo. Przed pandemią po domach parafii chodziło zwykle ponad 200 dzieci, podzielonych na 40 grup. - Teraz sytuacja nam nie pozwoliła na kolędowanie po domach, bo mnóstwo ludzi przebywa na kwarantannach - mówi Anna Mika, katechetka w Szkole Podstawowej nr 2 w Świerklanach.
Pięknie przebrani kolędnicy misyjni odwiedzili jednak kilka domów, żeby nagrać przy tej okazji film. Pokazali go parafianom ze Świerklan - zamiast osobistych odwiedzin. 6 stycznia zebrali w kościele 10 535 zł na pomoc dzieciom z Kazachstanu, Uzbekistanu i Kirgistanu.
Frajda z ucieczki
W większości parafii, podobnie jak w Świerklanach, zamiast chodzenia od domu do domu kolędnicy misyjni przedstawili przygotowane przez siebie scenki w kościołach. Zapewne fundusze zebrane na pomoc dzieciom na misjach będą znacznie niższe niż w zeszłych latach.
Ks. Grzegorz Wita, dyrektor Papieskich Dzieł Misyjnych w Archidiecezji Katowickiej, mówił jednak dzieciom na podsumowaniu akcji 8 stycznia w Świerklanach, że to nie jest najważniejsze. - Mimo przeszkód, bierzemy udział w czymś wielkim. Ważne, że wam się chce coś robić, że spotykacie się między sobą, np. Dzieci Maryi i ministranci, i robicie coś razem. To jest taki potencjał, taki power, że z tego jest dużo dobrego, a będzie jeszcze więcej - powiedział.
Ks. Grzegorz Wita dla Radia eMPytał też dzieci: - Co wam w czasie waszego kolędowania sprawiło największą frajdę? - Kiedyś my uciekli przed psem! - odpowiedział mu po śląsku jeden z chłopaków, czarnoskóry ministrant Tomek. Rodzice Tomka poznali się właśnie dzięki misjom: tata, Henryk, odwiedzał w Tanzanii swojego brata misjonarza i tam poznał swoją przyszłą żonę, czarnoskórą Everine.
Kiedy kolędnicy przestali się śmiać z tego, że największą frajdą był fakt, że udała się im ucieczka przed psem, ks. Grzegorz Wita spuentował: - Pies do tej pory jest niezadowolony… Ale ostrzy sobie zęby na kolędę!
Młodzi z Kazachstanu pozdrawiają
W czasie podsumowania akcji w Świerklanach kolędnicy zobaczyli na ekranie nagrane pozdrowienia z jedynego w Kazachstanie parafialnego domu dziecka. Znajduje się on w miejscowości Kapszagaj. Zebrane przez kolędników środki trafią między innymi w to miejsce.
Te pozdrowienia nagrali w Kazachstanie ks. Artur Zaraś i dzieci. - Przysłali nam ten filmik w ostatnim momencie, w poniedziałek 3 stycznia, bo od wtorku już mają wyłączony internet i nie ma z nimi kontaktu - mówi Małgorzata Bernat, katechetka w Szkole Podstawowej nr 1 w Świerklanach. Internet w Kazachstanie jest wyłączony z powodu wybuchu tam krwawych zamieszek.
Polscy księża starają się też o wykształcenie swoich podopiecznych, którzy kończą już pobyt w domu dziecka. Wielu z nich pomogli podjąć studia w Polsce.
Dzieci jak mędrcy
Mszy świętej dla kolędników misyjnych przewodniczył bp Grzegorz Olszowski. W homilii porównał ich do mędrców, którzy zostawili ciepłe domy i ruszyli na poszukiwanie Jezusa. Mówił, że kolędnicy chodzą po domach, by głosić Dobrą Nowinę, że Jezus stał się człowiekiem, przyszedł na ten świat, by nas zbawić, by nas umocnić.
- Zbierając środki na misje, także uczestniczycie w wielkim dziele misyjnym. Te środki bardzo konkretnie wspomagają misjonarzy, którzy w innych częściach świata głoszą Jezusa Chrystusa. Macie wielki udział w głoszeniu Ewangelii, w objawieniu się Jezusa Chrystusa światu. I za to chcę wam bardzo podziękować i prosić was, byście nie ustawali w tej misyjnej działalności - zachęcał biskup Grzegorz.