125-lecie obecności w Mikołowie i 120-lecie szpitala św. Józefa świętują siostry boromeuszki. Zakonnice modliły się na Mszy św., a później porwały obecnych na tej Eucharystii - w tym abp. Skworca - na przyjęcie do domu generalnego.
Jubileuszowa Msza św. odbyła się 4 listopada, we wspomnienie patrona zgromadzenia św. Karola Boromeusza. Miała miejsce w starym mikołowskim kościele św. Wojciecha i MB Śnieżnej.
– Szpital to nie są mury ani struktury. Szpital to są ludzie leczący – mówił w czasie homilii arcybiskup katowicki Wiktor Skworc. – Mamy doświadczenia Europu Zachodniej, wspaniałych, ogromnych szpitali, w których trzeba GPS-a, żeby dojść do pacjenta, tak to skomplikowane. Jednak wyposażenie i mury nie są najważniejsze. Najważniejszy jest panujący w szpitalu duch. Duch służby, duch bliskości. Duch Dobrego Pasterza, który się nad każdym chorym pochyla. Myślę, że tego ducha nigdy w szpitalu św. Józefa nie brakowało – powiedział.
Abp Skworc wyznał, że sam też był w przeszłości pacjentem tego szpitala.
Wspominał, że szpital został siostrom odebrany przez komunistów. Swoją własność odzyskały w 1990 roku. – Powstała taka forma, jak spółka, która istnieje do dzisiaj. Oczywiście, przeżywa swoje trudności i problemy, ale one są po to, aby je rozwiązywać, nie po to, aby kapitulować – powiedział.
Dodał, że niedawno również papież Franciszek leczył się w szpitalu. – Kiedy wyszedł, powiedział, że gdy pojawiają się jakieś problemy w takich instytucjach jak szpitale prowadzone przez związki wyznaniowe, przez Kościoły, to pojawia się też pokusa: „zrezygnujmy”, „zlikwidujmy”. Papież mówi: to jest pokusa! Należy ją przezwyciężyć. Dlatego też kiedy patrzymy na dzieje szpitala św. Józefa w Mikołowie, to mamy nadzieję, że jak były przezwyciężane kolejne trudności i problemy, tak i aktualne będą przezwyciężone i szpital będzie funkcjonował i służył – powiedział arcybiskup katowicki.
O 125 latach działalności sióstr boromeuszek w Mikołowie, w tym o obecnej sytuacji Szpitala św. Józefa, pisaliśmy w sierpniu w tekście Tu się zdrowieje.