Włoszka, która oddała serce Polakom i zmarła w śląskim Pogrzebieniu, będzie miała swój „Pokój pamięci”. Jego poświęcenie zaplanowano na 25 września.
Chodzi o kandydatkę na ołtarze Laurę Meozzi, Włoszkę z arystokratycznej rodziny, która 99 lat temu przyjechała z misją do Polski. Zajmowała się polskimi sierotami, których nie brakowało po zakończeniu I wojny światowej i wojny polsko-bolszewickiej. Zorganizowała też nad Wisłą struktury zgromadzenia sióstr salezjanek.
W Pogrzebieniu, miejscowości leżącej pomiędzy Rybnikiem a Raciborzem, są jeszcze ludzie, którzy ją pamiętają. Należy do nich pochodząca stąd s. Teresa Czekała, salezjanka. – Mateczka Laura, jak ją wszyscy nazywali, była bardzo przystępna i przyjazna. Mówiła po polsku, ale trochę nasz język kaleczyła – wspomina.
Piękny osioł
Dzięki temu zresztą było w Pogrzebieniu jeszcze weselej, bo językowe wpadki włoskiej „mateczki” przechodziły do anegdot. – Kiedyś jakieś stowarzyszenie zamówiło u sióstr sztandar. Przy odbiorze mateczka zaprezentowała go i wskazała: „Proszę, a tu taki piękny osioł”. Chodziło o orła – śmieje się s. Teresa.
Laura Meozzi urodziła się w 1873 r. we Florencji, w arystokratycznej rodzinie. Jeszcze w dzieciństwie przeniosła się z rodzicami do Rzymu. – Była bardzo żywą dziewczyną. Lubiła jeździć konno pod Rzymem – mówi s. Teresa.
Laura wstąpiła do zgromadzenia Córek Maryi Wspomożycielki, czyli do salezjanek. Została skierowana do domu zakonnego na Sycylii. – I tam przełożone poprosiły ją, żeby pojechała do Polski. Przed 99 laty z gorącej Sycylii arystokratka ruszyła do zniszczonej przez wojnę Polski, do ciężkich warunków. Pociągiem przyjechały trzy siostry Polki i trzy Włoszki. Dotarły do Różanegostoku na północ od Sokółki – opowiada s. Teresa.
Laura szybko zorganizowała sierociniec w Różanymstoku, a potem kolejne placówki, m.in. w Wilnie. Dobrze znała ks. Michała Sopoćkę, który wygłaszał też salezjankom konferencje. Dzięki temu miała wielki kult do Miłosierdzia Bożego, zanim jeszcze Kościół uznał autentyczność przesłania Faustyny. Poprosiła nawet jedną z sióstr o namalowanie obrazu Jezusa Miłosiernego. Ten duży obraz wisi w otwieranym teraz jej „Pokoju pamięci” w Pogrzebieniu.
17 km za Wilnem, w lesie nad jeziorem, Laura i inne siostry zbudowały wielki ośrodek dla osieroconych dzieci. – Choć po II wojnie światowej siostry musiały opuścić te tereny, to do dziś miejsowość pozostała pod nazwą Laurów, po litewsku Laurai. To dla mnie wzruszające, że pamięć o naszej matce Laurze tam trwa – zaznacza zakonnica.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się