Tablica poświęcona ofiarom bombardowania miasta przez Sowietów zawisła na Domku Maryi obok kościoła św. Jerzego w centrum Rydułtów.
Wtym miejscu do 4 lutego 1945 r. stała organistówka. Tego mroźnego dnia wczesnym popołudniem nad Rydułtowami rozległ się basowy huk nadlatujących samolotów. Wielu mieszkańców wyszło je zobaczyć – byli przyzwyczajeni do imponującego widoku setek alianckich bombowców. Dotąd przelatywały one wysoko nad głowami cywilów, zmierzając w zwartych formacjach ku fabrykom paliw syntetycznych w Kędzierzynie i okolicach.
Tym razem było jednak inaczej: to nie nadlatywali Amerykanie, lecz Sowieci, których celem były właśnie Rydułtowy.
Szczęśliwa pierzyna
19-letnia organistka Helena Jędrzejczyk była zmęczona i nie ruszyła do okna oglądać samolotów. Zamiast tego w pokoju na piętrze nakryła się pierzyną, bo było jej zimno. Dziś mówi, że po raz pierwszy w życiu ocaliło ją lenistwo.
Kilka metrów od 19-latki w oknie stała służąca Karolina Pinior. Wskazywała palcem samoloty. To była ostatnia rzecz, którą zobaczyła Helena przed tragedią. W ułamku sekundy Karolina została zmieciona potężną eksplozją. Na organistówkę spadła bowiem bomba lotnicza.
Dostępne jest 24% treści. Chcesz więcej?
Odśwież stronę
Zaloguj się i czytaj nawet 10 tekstów za darmo.
Szczegóły znajdziesz TUTAJ.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się