Jest miejsce dla spóźnionego wędrowca i samodzielnie wykonane ozdoby świąteczne.
Tuż przed świętami w parafii św. Andrzeja Boboli w Rudzie Śląskiej-Wirku daje się wyczuć poruszenie. Zadań jest wiele, np. dekorowanie sali czy przygotowywanie ozdób. – Tutaj jest Dom Ubogich i chcemy, żeby oni czuli się tu właśnie jak w domu. Dlatego angażują się w przygotowania, bo stanowimy rodzinę. Tylko gość przychodzi na gotowe – wyjaśnia ks. Piotr Wenzel, proboszcz parafii św. Andrzeja Boboli w Rudzie Śląskiej-Wirku oraz kapelan Stowarzyszenia Świętego Filipa Nereusza. Wigilię, jak wszystkie święta oraz niedziele, spędzają wspólnie. – Boże Narodzenie bezdomnych i ubogich to dla mnie zawsze wielkie przeżycie – mówi proboszcz. Te wyjątkowe chwile kryją się w drobnych gestach – przygotowanej dla Pana Jezusa grocie czy wygospodarowanym miejscu dla spóźnionego wędrowca. – Za każdym razem przychodzi więcej osób, niż przewidujemy. Nasze puste miejsce oznacza tyle, że potrafimy się przesunąć i zrobić je dla kogoś, kto właśnie dołączył. Nikt nie narzeka. To zaskakujące, bo te osoby najczęściej „lądują” najbliżej świętych i Jezusa Miłosiernego, których obrazy stoją w nieużywanym na co dzień pomieszczeniu – uśmiecha się ks. Piotr.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.