Potężna eksplozja wstrząsnęła Pawłowicami. Wieża przechyliła się i runęła na dach oraz nawę kościoła św. Jana Chrzciciela. Jeden z najstarszych zabytków diecezji katowickiej został zrujnowany.
Do tego dramatycznego wydarzenia doszło na początku marca 1945 roku. Wieżę wysadzili wtedy wycofujący się żołnierze niemieccy. Nie chcieli zostawić Sowietom dobrego punktu obserwacyjnego. Wcześniej zapewne korzystali z niego niemieccy obserwatorzy artyleryjscy.
Walki o Pawłowice w 1945 roku były bardzo krwawe. Gdy front przeszedł i ludzie wrócili do swojej miejscowości, znaleźli na polach ciała ponad 1400 sowieckich żołnierzy! Pochowali je w 31 zbiorowych mogiłach; później ciała zostały przeniesione na cmentarz wojenny w Pszczynie.
Zniszczonych było wiele domów. Wśród nich – dom Boży, kościół pod wezwaniem Narodzenia Świętego Jana Chrzciciela.
Figura z gruzów
Z tej zabytkowej świątyni, jednej z najstarszych na terenie dzisiejszej archidiecezji katowickiej, zostało w 1945 roku w całości zaledwie prezbiterium. Reszta kościoła była bardzo zniszczona: wśród gruzów stały jedynie kikuty murów.
Trzy zabytkowe dzwony, wiszące na wieży, wskutek eksplozji i upadku konstrukcji roztrzaskały się na wiele drobnych kawałków. Zadziwiający był za to los dużej figury Chrystusa Króla, która w czasie wojny stała na wieży. Gdy mieszkańcy wrócili do Pawłowic, znaleźli tę figurę leżącą w gruzach. Była cała! Dzisiaj stoi ona na postumencie przy rondzie, między Urzędem Gminy a Gminnym Ośrodkiem Kultury. U stóp wyrzeźbionego Jezusa widać napis: „Przyjdź Królestwo Twoje”.
Na Wielkanoc 1 kwietnia 1945 r. ks. Antoni Jochemczyk odprawił w ruinach świątyni Mszę Świętą dla mieszkańców powracających do swoich domów. Później zaczęła się odbudowa. Parafianie dali radę ją przeprowadzić przed końcem 1946 roku. – Wznieśli na nowo kościół tak, jak wyglądał wcześniej, z jednym wyjątkiem: z powodu powojennej biedy nie mieli środków na odbudowanie wieży. Pawłowice czekały na to aż do 1993 roku, kiedy mój poprzednik, ks. Gerard Wochnik, wraz z parafianami odbudowali tę wieżę przed jubileuszem 400-lecia kościoła – mówi ks. proboszcz Eugeniusz Paruzel.
Dostojnik z wioski
Kościół w Pawłowicach powstał w końcu XVI wieku. Jego plan został naszkicowany przez murarza Bernarda z Ostrawy. Budowla została ukończona w 1596 roku.
Jak to się stało, że ta ówczesna wieś zyskała zwracającą uwagę, murowaną świątynię? W tamtych czasach takie okazałe, kamienne lub ceglane budowle powstawały najczęściej w miastach. Na wsiach w naszym regionie stały wtedy wyłącznie kościółki drewniane.
W Pawłowicach stało się inaczej ze względu na biskupa jednej z największych diecezji w Europie – ołomunieckiej. Nazywał się on Stanisław Pawłowski i pochodził… właśnie z tej wsi.
Temu biskupowi Morawy zawdzięczają ponowny rozkwit katolicyzmu i odnowę duchowieństwa po podziale Kościoła w czasie Reformacji. Habsburski cesarz Rudolf II proponował mu nawet objęcie arcybiskupstwa w Pradze przy zachowaniu biskupstwa ołomunieckiego. Biskup Pawłowski odmówił – być może ze względu na swój zaawansowany już wiek. Przyjął jednak tytuł księcia, który cesarz nadał jemu i jego następcom na stolicy biskupiej w Ołomuńcu.
Zarządcą dóbr biskupich na Morawach Stanisław mianował swojego brata, Walentego Pawłowskiego. A kiedy Walenty wyszedł z propozycją budowy kościoła w ich rodzinnych Pawłowicach, biskup Stanisław energicznie wsparł ten pomysł, także finansowo – tylko w roku 1595 dał 500 florenów. Pisał także w liście do pana na Pszczynie, żeby pozwolił mieszkańcom okolicznych wiosek wziąć ich furmanki i pomóc we wznoszeniu tej świątyni. Sam też wizytował plac budowy, kiedy jechał z poselstwem od cesarza do polskiego króla Zygmunta III Wazy.
Odkryty fresk
Na budowę kościoła złożyła się cała szlachecka rodzina Pawłowskich. Biskup, jako zdecydowanie najbogatszy z braci, zapewne dał najwięcej.
Wizerunek biskupa Stanisława w tym kościele szczęśliwie ocalał z wojennych zniszczeń. Był przez wieki ukryty pod kolejnymi warstwami farby w prezbiterium. Odkryto go w latach 80. XX wieku. To fresk, na którym biskup Stanisław stoi wraz z księciem cieszyńskim Adamem Wacławem. Dzisiaj to naścienne malowidło, przeniesione do ramy, można oglądać w kaplicy chrzcielnej z boku kościoła.
– W tym roku staraniami naszego proboszcza i władz gminy biskup Pawłowski został uhonorowany przez nadanie jego imienia jednej z ulic – mówi ks. Rafał Mucha, wikary z Pawłowic.
Patronem tej parafii jest bardzo „adwentowy” święty: Jan Chrzciciel. – Wprowadziliśmy specjalne, comiesięczne nabożeństwa, żeby ludzie częściej zwracali się do swojego patrona w modlitwie. Te nabożeństwa odbywają się 24 dnia miesiąca; tego dnia modlimy się też za wstawiennictwem świętego Jana Chrzciciela na wszystkich Mszach Świętych – mówi proboszcz. – Jesteśmy dumni, że mamy takiego patrona, przewodnika duchowego, który był prekursorem samego Jezusa i przygotował Mu drogę – dodaje.•
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się