Piekarz, bankowiec, mechanik, nauczyciel i grafik komputerowy – wspólnie chwytają za narzędzia, by zbudować schronienie dla małego Jezusa.
Jest pies, który szczeka. Baranki biegają wkoło. Kosiarz pracowicie ścina zboże. I oczywiście szumiąca rzeka. – Ma ponad 8 metrów. W żadnym innym kościele nie widziałem takiej długiej – mówi z dumą Janusz Kotyś, który koordynuje budowę tradycyjnej szopki w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Chorzowie.
Co roku w przedsięwzięcie angażuje się grupa mężczyzn i kobiet.
Kwestia perspektywy
– Mamy taką tradycję, że jak skończymy prace, to włączamy całe oświetlenie, uruchamiamy wszystkie mobilne figurki i chwilę przyglądamy się naszemu dziełu – zdradza. Dzieło jest niemałe: ma powierzchnię ok. 140 m kw. i zajmuje niemal całe prezbiterium. Przestronne na co dzień miejsce wypełnia się grotami, halami do wypasu owiec. Szopka, w której na świat przychodzi mały Jezus, umieszczona jest centralnie przed ołtarzem. – Były różne koncepcje, ale takie rozwiązanie wydaje się nam najbardziej odpowiednie – uważa J. Kotyś.
– Każdy ma inną wrażliwość. W Panewnikach Dzieciątko Jezus jest pięknie wyeksponowane nad ołtarzem. U nas mały Jezus jest jakby „pod ołtarzem”, wszystko zależy od tego, z jakiej perspektywy patrzymy. Ja jestem niski, więc widzę figurkę Pana Jezusa w szopce, i tego, który jest obecny w Eucharystii, żywy. Dla mnie się to pięknie łączy. Ale może ktoś wysoki ma inne spostrzeżenie - uśmiecha się ks. Krzysztof Tomalik, proboszcz.
Dar od Matki
Ciekawa jest historia części figur wykorzystywanych w stajence. To dar z „parafii matki”, czyli WNMP w Hajdukach Wielkich. Dokument przekazania podpisał ówczesny proboszcz ks. Józef Czempiel. Figury zostały odnalezione przypadkiem podczas... sprzątania dekoracji Bożego Grobu. – Brakowało nam króla, a znaleźliśmy figurę św. Floriana. Wtedy nie był on patronem Chorzowa. Za zgodą ówczesnego proboszcza przerobiliśmy go na króla: pozbyliśmy się hełmu, dorobiliśmy koronę, odcięliśmy wiaderko, które trzymał w ręku – tłumaczy.
Po kilku latach Florian znowu zmienił funkcję. – Udało nam się załatwić nowe figury, gipsowe, które sfinansowali parafianie. Z resztą do dziś, jak się spojrzy z dołu, niektóre figury są podpisane: „Ofiara rodziny...” – i tu pada nazwisko. Wśród nowych figur byli oczywiście Trzej Królowie. Florian został „zdegradowany” do roli pasterza. Pełnił przez kilka lat tę funkcję, aż trafiłem na „Legendy chrześcijańskie” i historię Artabana, czwartego króla. I tak Florian ponownie został królem, a my byliśmy jedną z pierwszych parafii, która tę postać ujęła w swojej szopce – mówi Janusz Kotyś. – Artaban ma osobne miejsce, grotę, co podkreśla, że jest on daleko od Pana Jezusa.
Tło to panorama Ziemi Świętej, powstało z inspiracji poprzedniego proboszcza, ks. Andrzeja Cubera. – Stawiamy na tradycję, czyli nie znajdzie się tu figura np. Ojca Świętego. Jedynym współczesnym akcentem jest bryła naszego kościoła parafialnego. Myślę, że ostatnią modyfikacją, którą chcę wprowadzić, jest pojawienie się św. Franciszka, czyli takie uczczenie ojca tej tradycji – zaznacza budowniczy.
Porządki do listopada
Prace nad stajenką zaczynają się w poniedziałek po pierwszej niedzieli Adwentu. Trzydzieści lat doświadczenia sprawia, że grupa ok. 12 osób właściwie z marszu bierze się do dzieła. – Panie myją figury, a my zaczynamy od postawienia metalowej konstrukcji. Właściwie co roku jesteśmy w bardzo podobnym składzie, co ma taką zaletę, że każdy od początku wie, co robić – mówi Janusz Kotyś. – To wspaniały sposób budowania wspólnoty. Cieszę się każdym, kto pracuje i modli się przy tej szopce – mówi ks. Tomalik. Aby powstało takich rozmiarów dzieło, potrzeba wielu godzin pracy. Mężczyźni w kościele są każdego dnia Adwentu, z wyjątkiem sobót i niedziel.
– Nasze żony już wiedzą, że wszelkie przygotowania do świąt wymagające „męskiej ręki” muszą się w domu skończyć w listopadzie – uśmiecha się budowniczy. – Potem każdy wieczór spędzamy tutaj. Zaczynamy ok. 19, po wieczornej Mszy św., a kończymy ok. 22 – wylicza. – A czy dziś możemy skończyć wcześniej? Dziś jest Liga Mistrzów i chciałbym obejrzeć mecz – pyta nieśmiało jeden z mężczyzn. – Zobaczymy, jak nam będzie robota szła – ucina J. Kotyś i wraca do ustawiania stada baranków.
Hajduckie Betlejem można podziwiać przez cały okres Bożego Narodzenia. W parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa prowadzona jest całodzienna adoracja Najświętszego Sakramentu, więc kościół jest otwarty od pierwszej Mszy św. o 8.00 do zakończenia ostatniej, czyli ok.19.00.•
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się