Nowy numer 39/2023 Archiwum

Mikołaj z powołania

W poniedziałek 2 grudnia ok. godz. 14 zmarł w Musomie w Tanzanii ks. Edward Gorczaty. Był nestorem misji naszej archidiecezji.

Na misje po raz pierwszy trafił w 1973 r. z Mysłowic-Dziećkowic. – Wtedy nie mówiło się, ile kilometrów mamy do przejechania, lecz ile nam to czasu zajmie. Dzień, dwa? A i tak nie było pewne, czy dojedziemy… – opowiadał podczas naszego spotkania w Musomie przed czterema laty.

– Misje były jego pierwszym powołaniem. Połączył je z kapłaństwem. Pierwotnie myślał o werbistach. Dowiedział się jednak, że może być misjonarzem fidei donum, i wstąpił do Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego, które w tamtym czasie mieściło się w Krakowie – mówi ks. Grzegorz Wita, dyrektor Papieskich Dzieł Misyjnych Archidiecezji Katowickiej. – Wtedy do wyjazdu przygotowywało się czterech kandydatów – Marian Balwierz, Edward Gorczaty, Kazimierz Szymczyk i Stanisław Walczak. Z tego powodu wcześniej udzielono im święceń. Stało się to 29 czerwca 1973 r. w Chorzowie u św. Floriana – dodaje.

„Strażak”

Na misje ks. Edward wyjechał jeszcze tego samego roku. – Przyjechaliśmy razem z Marianem, świętej już pamięci. Były tylko trzy telefony. U biskupa, na misji w Karime i w Mpundzie… – opowiadał. Pierwsze dwa lata spędził w Zambii w archidiecezji Lusaka. W 1975 r. został poproszony, aby udać się do diecezji Musoma w zachodniej części Tanzanii nad Jeziorem Wiktorii. – Jak trzeba, to trzeba. Poleciał z małą teczuszką, bo jego rzeczy były wtedy jeszcze w Zambii – dodaje ks. Wita.

Ludzie, pośród których pracował, bardzo sobie cenili śląskiego misjonarza. Zwłaszcza biskupi. – Gdy w diecezji pojawiało się jakieś zarzewie konfliktu, czy to personalnego, czy społecznego, wzywali go do pomocy, aby je ugasić. Odgrywał rolę „strażaka”. Wprowadzał pojednanie. Posługiwał w takim miejscu, aż wszystko się unormowało. Potem pojawiało się nowe zarzewie… Tym sposobem objechał kilkanaście parafii. To bywały trudne sytuacje, a on je potrafił wyprostować. Był człowiekiem pokoju. I ludzie są mu za to wdzięczni – dodaje ks. Wita. Ks. Edward był pierwszym przedstawicielem księży fideidonistów w Tanzanii. Był też przyjacielem Juliusa Nyrere, pierwszego prezydenta niepodległej Tanzanii, a obecnie sługi Bożego.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast