Zapięte na ostatni guzik

Pierwsza rzecz, jaka rzuca się w oczy po wejściu do Muzeum Powstań Śląskich, to naboje. Ot, pamiątka. Ale zwiedzający muszą być przygotowani na strzał prosto w serce. Zaraz na początku.

Placówka mieści się w Świętochłowicach, w zabytkowym budynku zaprojektowanym przez Emila i Georga Zilmannów – kuzynów i wybitnych architektów; autorów m.in. Nikiszowca i Elektrociepłowni Szombierki. – To architektura bardzo charakterystyczna dla Górnego Śląska – podkreśla Halina Bieda, dyrektorka placówki. Zaadaptowanie budynku na potrzeby MPŚ uchroniło go przed całkowitym zniszczeniem. Pierwotnie mieściła się tam siedziba zarządu dóbr ziemskich Donnersmarcków. Od 1945 roku zlokalizowana w nim była komenda milicji, a później policji. Niestety, w noc sylwestrową z 1999 na 2000 r. budynek częściowo spłonął. Na lepsze dni przyszło czekać ponad 10 lat – rewitalizacja rozpoczęła się w roku 2013. W jej trakcie odbudowano dach i charakterystyczną wieżyczkę, wymieniono stropy i wyczyszczono elewację. Pierwsi zwiedzający przekroczyli próg 18 października 2014 roku.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..