Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Zapięte na ostatni guzik

Pierwsza rzecz, jaka rzuca się w oczy po wejściu do Muzeum Powstań Śląskich, to naboje. Ot, pamiątka. Ale zwiedzający muszą być przygotowani na strzał prosto w serce. Zaraz na początku.

Placówka mieści się w Świętochłowicach, w zabytkowym budynku zaprojektowanym przez Emila i Georga Zilmannów – kuzynów i wybitnych architektów; autorów m.in. Nikiszowca i Elektrociepłowni Szombierki. – To architektura bardzo charakterystyczna dla Górnego Śląska – podkreśla Halina Bieda, dyrektorka placówki. Zaadaptowanie budynku na potrzeby MPŚ uchroniło go przed całkowitym zniszczeniem. Pierwotnie mieściła się tam siedziba zarządu dóbr ziemskich Donnersmarcków. Od 1945 roku zlokalizowana w nim była komenda milicji, a później policji. Niestety, w noc sylwestrową z 1999 na 2000 r. budynek częściowo spłonął. Na lepsze dni przyszło czekać ponad 10 lat – rewitalizacja rozpoczęła się w roku 2013. W jej trakcie odbudowano dach i charakterystyczną wieżyczkę, wymieniono stropy i wyczyszczono elewację. Pierwsi zwiedzający przekroczyli próg 18 października 2014 roku.

Oczy się pocą

Odwiedziny w muzeum zaczynają się w sali kinowej. Projekcja „Franka” chyba nikogo nie pozostawia obojętnym. Franciszek Pieczka swoim ciepłym głosem, po śląsku, opowiada zaledwie urywek z historii tego regionu. Jednak tych kilkanaście minut to wspaniałe wprowadzenie do tego, co później prezentuje MPŚ. – Widziałam ten film już tyle razy, a ciągle są dwie takie sceny, że „oczy mi się pocą”, jak mówiła Nelly Rawlison – uśmiecha się dyrektorka. – Wybraliśmy film jako wprowadzenie, bo przychodzą do nas i Ślązacy, i osoby, które nie mają wielkiej wiedzy na temat naszego regionu. Po seansie słyszymy zwykle dwie opinie. „Tak było” – mówią ci, którzy pamiętają czasy powojenne lub znają je z relacji bliskich. „Nie wiedzieliśmy, że wasza historia jest tak skomplikowana” – mówią pozostali – dodaje H. Bieda. Przyznaje, że celem muzeum jest przede wszystkim upowszechnianie wiedzy na temat powstań. – Chcemy pomagać je zrozumieć, opowiadać o faktach bez łatek czy emocji – deklaruje. – Najlepszym przykładem tego, jak dalece nie rozumiemy historii, jest powszechnie powielany błąd: mowa o zaborach na Śląsku. Tu nigdy nie było zaborów. Śląsk oddzielił się od Królestwa Polskiego za Kazimierza Wielkiego. Był w rękach czeskich i pruskich. Był po prostu terenem pogranicza – przypomina nie bez emocji.

Tablet i technologia

W Muzeum Powstań Śląskich można nie tylko poznać fakty, uzbrojenie czy zasięg działań zbrojnych na Górnym Śląsku. To także okazja, by przyjrzeć się codzienności w tamtych czasach. Można zajrzeć do sklepu, poczuć się przez chwilę jak w Wersalu czy zasiąść w szkolnej ławie. Mocno wykorzystywane są tu możliwości, jakie dają współczesne technologie. Dzięki nim sprzedawca bombonów częstuje nas anegdotką, a przewodnik w stroju z epoki towarzyszy w kolejnych salach. Jest słownik śląski, który nie tylko wyjaśni, ale i nauczy, jak wymawiać poszczególne słowa. Mnóstwo zabawy mają także najmłodsi. Mogą ubrać śląską parę w tradycyjne stroje, zrobić sobie zdjęcie w dawnym zakładzie fotograficznym czy wyposażyć powstańca ruszającego do walki. Tablety z kolejnymi zadaniami są umieszczone tak, by najmłodsi sięgali do nich bez problemu. – Nie mają najmniejszych trudności z ich obsługą – zapewnia dyrektorka. – Przygotowaliśmy je z myślą o możliwościach percepcyjnych dzieci. Nie chcemy być muzeum, które kojarzy się z ograniczeniem, sztywnymi ramami. Najmłodsi mają się tu dobrze czuć. Wierzę, że dzięki temu wrócą, kiedy będą starsi, i uzupełnią tych kilka informacji, które zostaną im w głowie po pierwszej wizycie. Za ścieżkę multimedialną Muzeum zdobyło nominację w kategorii „Edukacja i turystyka” w plebiscycie Mobile Trends- Awards 2018. Ciekawym zabiegiem jest także wirtualny pomnik powstańców. To element, który jest nieustannie uzupełniany o kolejne nazwiska. Każdy, kto ma w rodzinie uczestnika powstań i nie znajdzie go w spisie, może poprosić o dodanie przodka do tego grona. Można to zrobić m.in. przez stronę internetową muzeum. Tam, oprócz podania imienia i nazwiska, należy opisać formę zaangażowania i przedstawić dokumenty potwierdzające udział. Wszystko jest poddawane weryfikacji.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy