Dla niego najważniejsza była Eucharystia. Także ta ostatnia, odprawiona w jego mieszkaniu, gdzie przykuty do łóżka z nieopisanym trudem ledwo poruszał wargami.
Kapłaństwo było dla niego wielkim darem. Przeżywał je świadomie i radośnie, ostrożnie i odpowiedzialnie. Miał świadomość, że Bóg złożył w jego ręce skarb niezwykły. Pieczołowicie i konsekwentnie rozwijał go przede wszystkim przez żywą relację z Bogiem. Często można go było spotkać w kościele: zamyślonego i zatopionego w modlitwie. Na dłuższą chwilę przyklękał przed spowiedzią i po niej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.