Nowy numer 13/2024 Archiwum

Mamy mistrzów!

- Wszyscy byli dobrzy, ale to my byliśmy najlepsi - mówią lektorzy z Mikołowa. Przed wyjazdem na mistrzostwa stwierdzili, że bez pucharu nie wracają domu. I choć na początku nie było łatwo, to dotrzymali słowa.

Przepustką na XIV Mistrzostwa Polski Liturgicznej Służby Ołtarza w Piłce Nożnej Halowej były diecezjalne eliminacje. Niestety drużyna z bazyliki św. Wojciecha miała pożegnać się z zawodami już na tym etapie. – Byliśmy chorzy, brakowało nam zawodników i odpadliśmy w ćwierćfinale - opowiada Artur Stachowicz. Młodzi zawodnicy się jednak nie poddali i walczyli o dziką kartę. – Otrzymaliśmy ją, bo w poprzednich latach na turnieju zdobywaliśmy wysokie, drugie i trzecie miejsca – stwierdza kapitan mikołowskiej drużyny.

Wiara nie tylko w sukces

Do Skierniewic zawodnicy pojechali już w pełnym, dziewięcioosobowym składzie. W kategorii lektorów starszych nie mieli sobie równych, a drogą do zwycięstwa było wygranie ośmiu meczy. W finale drużyna pokonała 2:0 ekipę z miejscowości Róża Wielka. –  Najtrudniejszym rywalem był dla nas Bełżec, z którym zmierzyliśmy się w półfinale. Mecz rozstrzygnęły dopiero rzuty karne – opowiadają piłkarze i dodają, że chłopaki z Bełżca, byli jedyną drużyną w całym turnieju, która nie straciła w regulaminowym czasie gry z nimi ani jednej bramki podczas pojedynku z nimi.

Lektorzy z bazyliki na mistrzostwa LSO pojechali już szósty raz. Na początku daleko było im do wygranej. – Pierwszy nasz turniej był w Radomiu, zajęliśmy wtedy 27. miejsce, ale już w następnym roku stanęliśmy na drugim stopniu podium – chwalą się sukcesami animatorzy.

Mistrzowie trenują sami i pół żartem pół serio mówią, że mentorem i fizjoterapeutom jest ich opiekun ks. Artur Sroga, z którym pojechali na zawody. Jaki jest więc sposób na osiągnięcie sukcesu? – Trzeba wierzyć w to, co się robi – stwierdzają nie ukrywając, że wspierała ich Matka Boża Mikołowska oraz patron parafii: święty Wojciech. – Wiara pomaga w sporcie, bo dzięki niej podnoszą się morale. Poza tym wiemy, że z pomocą Tego, który czuwa nad nami z góry, możemy osiągnąć więcej – podsumowuje jeden z piłkarzy. Zawodnicy opowiadając o wrażeniach z turnieju mówią, że z roku na rok poziom jest co raz wyższy. – Żeby wygrać trzeba się nie bać, grać swoje i wierzyć że jest się lepszym – zauważa Michał Król i dodaje, że przez cały turniej ksiądz Artur powtarzał: „oni są dobrzy, ale wy jesteście lepsi”. Cała drużyna jest mu wdzięczna za te okrzyki. Poza tym piłkarze jednym głosem mówią, że mecze wygrywa się atakiem, ale tytuł mistrza zdobywa się obroną. Dlatego wszyscy podkreślają rolę bramkarza Marcina Topora, który swoim stoickim spokojem miał destabilizować inne drużyny. Oprócz radości z pierwszego miejsca, zespół cieszy się także z tytułu najlepszego zawodnika turnieju, który trafił w ręce Dominika Słomki.

O typach ministrantów w związku z finałem Ligi mistrzów przeczytasz na następnej stronie

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy