Ze spektaklem „Rosemary” wystawionym w Teatrze Śląskim mam problem. Przyciąga świetną grą aktorską, odstrasza dołującym przesłaniem.
Z takimi aktorami – Aleksandra Przybył, Bogumiła Murzyńska, Antoni Gryzik, Alicja Hudeczek, Piotr Bułka, można by kraść teksty dobrych sztuk współczesnym dramaturgom i brawurowo je realizować. Jeśli jednak tekst nie jest aż tak ciekawy, pojawia się problem. Dla aktorów mniejszy, przecież, tak czy siak, muszą coś grać. Dla widza większy – płaci za oglądanie ich pracy i chciałby wyjść z teatru wzmocniony lub zbuntowany, ale z emocjami i przemyśleniami.
Dostępne jest 24% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.