Różaniec – to była jedna z rzeczy, które pomogły mu wytrwać, kiedy trafił do więzienia, aresztowany przez gestapo. Zrobił go ze sznurka i drzazgi odłupanej ze stołu w celi. Czy ks. Jan Macha zostanie błogosławionym?
Śląski kapłan, po dekadach przechowywania pamięci o jego czynach tylko w rodzinnym kręgu, ma coraz bardziej realne szanse stać się kolejnym błogosławionym. Rodzina od początku nie miała wątpliwości, że jest ich orędownikiem w niebie. – Niejednokrotnie za jego wstawiennictwem udaje nam się rozwiązywać istotne problemy rodzinne. Jest naszym orędownikiem i liczymy, że będzie jeszcze skuteczniejszy, kiedy zakończy się proces beatyfikacyjny – mówi Kazimierz Trojan, najstarszy siostrzeniec. Ksiądz Jan Macha urodził się 8 stycznia 1914 roku w Chorzowie. Przez bliskich od początku nazywany był zdrobniale Hanikiem. Od rodziców – Pawła i Anny – otrzymał staranne wychowanie i solidne zaplecze religijne. W parafii należał do Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej i Żywego Różańca. Był uczniem neoklasycznego gimnazjum. Wyróżniał się zaangażowaniem w prace szkolnych kół: literackiego i historycznego. Osiągał też świetne wyniki w „szczypiorniaku”. Trenował w klubie sportowym „Chorzów” i wspólnie z drużyną niejednokrotnie sięgnął po tytuł mistrza Śląska. W 1932 i 1933 roku zostali wicemistrzami Polski.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.