Umierając, wpatrywał się w Maryję. „W Twoje ręce oddaję mojego ducha” – wyszeptał.
Kiedy komuniści próbowali zniszczyć dzieło jego życia; kiedy zamknęli go w więzieniu; kiedy szykanowali najbliższe mu osoby, on śpiewał Magnificat. Szaleniec? – Jeśli Bóg do czegoś dopuścił, to z zamiarem uczynienia czegoś lepszego – przekonywał ks. Franciszek Blachnicki, dziś kandydat na ołtarze. Zmarł 27 lutego 1987 roku w Marianum – ośrodku Ruchu Światło–Życie w niemieckim Carlsbergu, gdzie mieszkał i pracował przez ostatnie lata życia. Tajemnica jego śmierci do dziś nie jest rozwiązana. Czy to było otrucie czy zator płucny? Śledztwo katowickiego pionu IPN, które trwało cztery lata, zostało umorzone... Pozostawił po sobie dzieło istniejące od ponad 60 lat i nadal przyciągające kolejne pokolenia ludzi w różnym wieku, różnego stanu, różnej profesji. Ci, którzy przeszli tę drogę, mówią: „Ruch Światło–Życie zmienił mnie na zawsze”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.