W jednym z ostatnich kazań mówił, że nie trzeba bać się śmierci. Wiernych prosił, by żyjąc, mieli przekonanie, że nie zmarnowali ani jednego dnia. Kilka dni później zmarł. Miał zaledwie 41 lat.
Kochał Boga i ludzi. Zawsze dyspozycyjny i oddany. Uśmiechnięty i pogodny. Właśnie tak zapamiętali go Polacy i Czesi; ci, którym za życia gorliwie posługiwał. – Ja myślę, że on naprawdę nie zmarnował żadnego dnia – mówi Petra Balíková, która, dowiedziawszy się o śmierci księdza Marcina, podobnie jak wielu innych parafian zapaliła znicz pod oknami jego mieszkania. – To był wyjątkowy człowiek – dodaje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.