To tytuł książki kapelana górników kopalni "Wujek". Ksiądz Henryk Bolczyk był gościem Księgarni Święty Jacek w Tychach. Wspominał dzień pacyfikacji zakładu przez pryzmat wiary.
Ksiądz Henryk Bolczyk jest kapłanem archidiecezji katowickiej. Przez ponad 15 lat był moderatorem generalnym Ruchu Światło-Życie. Jest doktorem teologii i kapelanem Jego Świątobliwości. Od maja 1980 r. do 1992 r. był proboszczem parafii św. Michała Archanioła w Katowicach. Wówczas w jej granicach znajdowała się kopalnia "Wujek".
W dzień pacyfikacji kopalni nie poszedł do zakładu. Wcześniej był tam codziennie, odprawiając Msze św. i nabożeństwa. - Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj. Towarzyszyłem górnikom duchowo - mówił w Tychach. - Jestem pewien, że tej tragedii można było uniknąć. Górnicy nie chcieli stawiać oporu wojsku, tylko milicji, bo nie czuli się przestępcami - wyjaśniał.
Na publikację składają się refleksje młodego proboszcza, któremu przyszło zmierzyć się z doświadczeniem tragedii w kopalni "Wujek" w 1981 roku. Nosi ona podtytuł "Siedem stacji krzyża kopalni Wujek".
Autor krok po kroku pokazuje powstanie "wujkowego" krzyża i jego funkcje - od misyjnej przez ewangelizacyjną do momentu, kiedy zostaje świadkiem stanu wojennego i górniczej śmierci. W końcu, po ośmiu latach starań, krzyż ten, znak żywej wiary chrześcijańskiej, zostaje wywyższony w pomniku pamięci ofiar "Wujka", który towarzyszy kopalnianemu kominowi.
Ksiądz Bolczyk blisko współpracował z ks. Franciszkiem Blachnickim, założycielem Ruchu Światło-Życie. Przypatrywał się jego pracy ewangelizacyjnej i sam zapragnął... zewangelizować górników! Jego celem było doprowadzenie ich do żywej wiary w Jezusa Chrystusa, tak, by "posiadali siebie w dawaniu siebie" - jak mawiał ks. Blachnicki. - Chodziło o to, by odkryli swoją wartość w Jezusie, poczuli godność dziecka Bożego, a przez to mogli w miłości ofiarować się drugiemu - wyjaśniał na spotkaniu ks. Bolczyk.
Czy ten plan się powiódł? Czy Dziewięciu z Wujka zdążyło doświadczyć dziecięctwa Bożego i miłości samego Boga zanim złożyli ofiarę z życia? Tego się nie dowiemy. To już pozostanie tajemnicą. Jedno jest pewne: ich śmierć przyniosła owoc. W sercach najbliższych, w duszach górników z szychty, w mieszkańcach Brynowa i całego Śląska.
Po latach powstał pomnik wywyższający krzyż, powstała też parafia Podwyższenia Krzyża Świętego. Prawda zwyciężyła, a krzyż - tak znienawidzony przez anonimowych do dziś i nieukaranych oprawców z "Wujka" - nie umarł i nie umrze nigdy.
Ksiądz Henryk Bolczyk lata emerytury spędza w Carlsbergu, w centralnym ośrodku oazowym, gdzie przeżył ostatnie lata i zmarł założyciel ks. Franciszek Blachnicki.
Ksiądz Henryk Bolczyk Czesław Mauer /Księgarnia Święty Jacek w Tychach